FARMER MISTRZEM IBF - DIB OGŁOSIŁ ZAKOŃCZENIE KARIERY
Sześć lat temu Tevin Farmer (26-4-1, 5 KO) przegrał z Kamilem Łaszczykiem. Dziś o Kamilu mało kto, nawet w Polsce, pamięta, a pięściarz z Filadelfii cztery dni po 28. urodzinach sam sobie sprawił prezent, zdobywając wakujący tytuł mistrza świata federacji IBF kategorii super piórkowej, czy też jak kto woli junior lekkiej.
Rywalem Amerykanina był dawny champion i reprezentant gospodarzy - Billy Dib (43-5, 24 KO). Bo pojedynek rozgrywany był w Australii. Sędziowie jednak nie mieli nawet jak pomóc Dibowi. Od początku przeważał Farmer, w dziewiątej rundzie rzucił nawet przeciwnika na deski i po ostatnim gongu werdykt był już tylko formalnością. Punktacja była jednogłośna - 118:109, 119:108 i 120:107.
- Oficjalnie mogę potwierdzić, że po raz ostatni widzieliście mnie w ringu. Farmer to wielki champion i długo będzie jeszcze zasiadać na tym tronie - ogłosił po wszystkim smutny Australijczyk, w przeszłości mistrz IBF, tylko w wadze piórkowej.
Przypomnijmy jeszcze, że w zeszłym roku Farmer walczył o życie, gdy wdał się w sprzeczkę z chłopakiem swojej siostry, w wyniku czego został postrzelony pistoletem.
Podczas tej samej gali Tim Tszyu (10-0, 8 KO), syn legendarnego mistrza rodem z ZSRR, obronił regionalny pas WBC Asian Boxing Council Continental wagi junior średniej, nokautując w 75 sekund Stevie Ferdinandusa (27-16-1, 14 KO).
Poniżej Łaszczyk i Farmer po ważeniu - 23 marca 2012.
Dobrze że nie z procy.
Co do Łaszczyka to sam pokazał że do wielkiego boksu się nie nadaje, odmawia walk a później stęka że musi walczyć z 3-ią ligą, teraz nie boksuje wcale. Szczerze myślę że już nie wróci. Stwierdzenie że mało kto go w PL pamięta jest może mało trafne ale to że mało kto jeszcze boksersko traktuje go poważnie byłoby jak najbardziej na miejscu.
Skoro Wasilewski to słaby promotor to może zrobisz mu konkurencję? Skoro tak dobrze wiesz w kogo warto inwestować to co za problem samemu zostać promotorem?