KOLEJNA WOJNA, OBAJ LICZENI. WHYTE NIEZNACZNIE LEPSZY OD PARKERA!
Straszna bitka, obaj liczeni i na skraju nokautu. Po świetnych dwunastu rundach Dillian Whyte (24-1, 17 KO) nieznacznie lepszy od Josepha Parkera (24-2, 18 KO)!
Były mistrz świata dotrzymał słowa i zaczął znacznie odważniej niż podczas marcowej walki z Joshuą, gdy stracił pas WBO. Wykorzystywał przewagę szybkości nad reprezentantem gospodarzy, bijąc akcję lewy-prawy. Po przerwie Whyte szukał mocnego, nokautującego cios, ale dobrze dysponowany Nowozelandczyk przepuszczał te akcje. Tylko że... dziesięć sekund przed końcem drugiej rundy padł na deski. Powtórki pokazały jednak, że w wymianie Brytyjczyk trafił z głowy! Działo się to jednak tak szybko, że nikt nawet nie protestował. Trzecie odsłona zażarta i wyrównana. Nokaut wisiał cały czas w powietrzu, bo obaj wchodzili co jakiś czas w otwarte wymiany.
Whyte zaczął bardzo agresywnie czwarte starcie. Nacierał jak bestia, tylko że jego akcje były chaotyczne. Parker w końcówce znalazł swój rytm i skontrował bezpośrednim prawym krzyżowym. Po spokojniejszej piątej rundzie, w szóstej znów rozgorzały pikantne wymiany. Lepszy w nich był silniejszy fizycznie Whyte, raniąc przeciwnika prawym podbródkowym. Boksersko wyglądał gorzej, natomiast niwelował braki techniczne siłą oraz agresją. Dla odmiany po przerwie to Parker przejął inicjatywę, trafiając dwukrotnie akcją lewy-prawy. Dillian strzelał przerażającymi, obszernymi sierpami, ale na tym odcinku walki pruły one powietrze. Podobny obraz miały kolejne trzy minuty. Groźniejsze były bomby wyrzucane przez Whyte'a, ale to Parker był skuteczniejszy.
Nowozelandczyk dobrze rozpoczął dziewiąte starcie, trafiając prawym podbródkowym. Whyte wykazał się wtedy inteligencją ringową. Gdy Parker chciał powtórzyć tą akcję, przyjął prawy na blok i natychmiast odpowiedział lewym sierpowym na szczękę. Joseph ciężko padał, ale zadziwiająco szybko się poderwał i przetrwał kryzys. W dziesiątej rundzie odczuwał chyba jeszcze skutki tego ciosu, bo niby boksował z kontry, ale z lekką rezerwą, łapiąc jeszcze cenne sekundy odpoczynku.
Wszystko zmieniło się na minutę przed końcem jedenastej odsłony, gdy Parker wszedł idealnie w tempo i trafił czystym prawym podbródkowym. Zraniony Whyte jednak sprytnie sklinczował i również dotrwał do przerwy. Przed ostatnią rundą obaj dostali owacje od kibiców, a trenerzy w narożnikach zagrzewali swoich zawodników do ostatniego szturmu. Już na samym początku Nowozelandczyk trafił mocno przy linach, lecz Whyte znów szybko doszedł do siebie i trwała wojna na wyniszczenie. Pół minuty przed końcem Parker ustrzelił przeciwnika w akcji prawy na prawy! Whyte padł na matę i z wielkim trudem powstał na osiem. Gdy sędzia puścił walkę, do dawnemu mistrzowi zostało już tylko piętnaście sekund. Półprzytomny Anglik rzucił się na rywala niczym zapaśnik, złapał w pół i trzymał tak, dopóki nie zabrzmiał zbawienny gong. Był krok od nokautu.
Zawodnicy z napięciem czekali na werdykt. Sędziowie mieli trudne zadanie. Ostatecznie punktowali 113:112, 115:110 i 114:111 - wszyscy na korzyść Whyte'a!
Chciał Parker obiektywnego sędziego, to dostał.. :D
Nawet specjalnie nie protestował.
Ps Miszkin zrób sobie rezonsans..
Wg mnie to bardziej Parker przegrał, niż Whyte wygrał. Parker mając tak wyraźną przewagę w szybkości rąk i nóg, powinien uspokajać lewym prostym walkę. Może kibice nie byliby z tego zadowoleni, ale iść na wojnę z Whytem to prosić się o porażkę przed czasem. Łajdak to bardzo niebezpieczny, agresywny zawodnik, który jest w szczytowym momencie swojej kariery. Dopiero w tej walce ujawniła się słaba obrona u Parkera, który wciąż bazował na refleksie, nawet w półdystansie, gdzie trzeba mieć jednak ręce blisko szczęki. Dobra szkoła dla Parkera.
Parker... Kondycha. Funty zarobione to i forma gorsza... Zawsze miał te przestoje i kryzysy i zawsze wracał. Widać już nic z tym raczej nie zrobią.
Walczył bez większego pomysłu. Uciekał na nogach, polował na mocne strzały ale lewego nie używał, ciosy łykał jak pelikan itd.
Whyte. Zawalczył dzielnie i dobrze. Gdyby tego faceta ktoś nauczył używać tych dłuuuuuugich grabi do lewego to by facet był naprawdę niezły i takiego dzisiejszego Parkera ograłby do zera.
Ile razy darłem się lewy!! A jak od czasu do czasu sobie o tym przypomniał to wchodziły nawet 3 pod rząd jak w masło.
Kondycja Whyte'a też taka sobie. Facet omal przez to nie przegrał dość pewnie wygranej walki.
1 nokdaun niesłuszny zaś drugi piękny. Mimo wszystko Parker ma szczękę z granitu chyba. Ciężko go położyć a nawet jeśli to wydaje się zaraz w pełni przytomny. Coś jak Adamek kiedyś.
Parkera obejrzałbym teraz z Pulevem i coś czuję że młodzian by przegrał. Whyte? Chętnie zobaczyłbym go z Wilderem ale wiem że to raczej niemożliwe opcje w obu przypadkach.
Walka fajna.
Co do fauli Whyte z punkt ewentualnie może i mógł mieć zabrany za całokształt ale nie sądzę by to Parkerowi pomogło. On ogólnie mało robił w tej walce więc faule mu nie zniszczyły walki.
Parker nie ma dobrej pracy nóg a przynajmniej nie tak jak to próbujesz przedstawić... Tak samo nie miał jej Lucas Browne stąd Twoje pomyłki i zdziwienie w pewnych kwestiach...
A może to jest maks Josepha??
To że się nie martwi to zaś ewidentny efekt milionów funtów na koncie. Za AJ zarobił kupę siana. Teraz za Dilliana pewnie też wyhaczył dobrą wypłatę. Facet w tym wieku ma pełne konta. Z motywacją może być różnie.
Ale odmawiać mu ambicji po prostu nie można. Facet po ewidentnych kryzysowych rundach i kondycji na poziomie 0% o mało nie znokautował ambicją Dilliana i tak naprawdę gdyby miał jeszcze z 3 czy 6 minut to możliwe że by to zrobił...
Nie wiem jak Józek to robi ale wraca po tych kryzysach kondycyjnych naprawdę solidnie. Tak było i z Takamem choćby.
Oj prawda... Hearn sobie siedzi i wszyscy wpolnie sie zastanawiaja na zywo , pytaja kibicow czy chcecie rewanz?... :) . Wilder musi pokazac pazur teraz : ) jesli Joshua wygra z Povietinem to Bombsquad ma 3 faworków na widelcu ... ktoregos musi wybrac bo znowu zaczna go wysmiewac :)
Po tej walce wiadomo, że żaden z nich mistrzem w Heavy już nie będzie.
Chętnie bym zobaczył jak Ortiz robi Whyte'a do jednej bramki i nokautuje go w końcówce.
szczęście w tym gównie ze jest osoba która to załatwi :)
ps prawa reka :)
Jasne jeśli pod tym kątem patrzeć to imponujące jak radził sobie z kryzysami i jak wrócił po knockdownie. Tylko, że te kryzysy mogły wynikać z braku jakiejś sensownej taktyki i tych przestojów przez co nie zaskakiwał tak Whyta dzięki czemu ten szedł do przodu i go męczył mając inicjatywę.
To walka z AJ go wyniosła chyba najwyżej. Czy mógł robić to o czym piszesz? Może i mógł a może i nie. Do pewnego momentu wydawał się szybszy i znacznie bardziej celny niż Whyte. Ale to się zmieniło. Później to Dillian go cisnął. I to również w WALCE NA DYSTNAS!!
wieśniaku nie pisz o Kostyrze itd, nie znasz sie trolu na boxie , oni sami dali do zrozumienia czego głąbie nie zrozumiałeś ze jest wałek
P. Kostyra to nie wiem co robi jeszcze na stolku komentatorskim,w ogole nie wiem jak on sie tam kiedyklwiek znalazl? p.Miszkin za to struga znawce i eksperta,a w rzeczywistosci kibic przed tv moze sobie jedynie czolo od fecepalmu obic,niz wyrazic podziw dla jego "wiedzy".. Najgorszy duet jaki pamietam.
Co do walki,wgral ją slusznie Whyte,ale pkt powinny byc odjete,a Parker nie powinien miec jednego liczenia. No ale patrzac na to jak sie sprawy potoczyly,to Whyte zaluzenie ją wygral. Pijacki styl,wyrywanie barkow w trybuny dalej nieodzowne,ale co tam.. Parker dobry jest,twardy,ale Barry wiecej nie wykrzesi..A moze nawet i sam Parker nie ma rezerw? Takie pojedynki starczyly na zwyciestwa w NZ,na wyjezdzie zrobil za malo zeby wygrac.
Najwyższy czas uzmysłowić sobie, że HW to nadal dno. Owszem, ktoś ma pierwsze, drugie, trzecie miejsce itd.
Ale HW jest po prostu słaba. A z tego wynika kilka rzeczy.
1. Przy słabej HW łatwo wejść na szczyt, w dodatku szybko.
2. Wyniki będą nieprzewidywalne dla znafcuf, którzy patrzą na rankingi, którzy nie potrafią porównywać obecnego boksu, z tym z czasów sportowej prosperity. Bez tego też nie da się oceniać poziomu tu i teraz.
3. Wyniki będą absolutnie przewidywalne dla znawców. Znawcy wiedzieli od dawna że Józek to przeciętny bokser, taki trochę większy Povietkin, ale oczywiście z mniejszym doświadczeniem.
Wczoraj napisałem, że spotyka się dwóch przeciętnych zawodników z czego jeden jest nudny (Józek), a drugi nieprzewidywalny i przez to ciekawy.
Wynik nie jest zaskakujący.
HW dziś to
AJ, ale bardziej jako potencjał, bo gość naprawdę dobry dopiero będzie.
I reszta. I nie piszcie mi tu o Wilderze
Dlatego do HW będzie ciągnęło wielu z Cruiser i z amatorki.
Jakie szczęście?..Gość wyszedł do ringu, technicznie był gorszy ale wykazał się wiekszą agresją i skutecznością..To nie szczęście tylko boks..
Parker zdecydowanie mnie zawiódł. Walczył jak po jakiejś chorobie jelitowej... Kondycja straszna, miałem wrażenie że w niektórych momentach chciałby żeby poleciał ręcznik. Może za szybko wziął tak dużą walkę. Teraz chyba czas na roczny odpoczynek.
Generalnie gale Pięknego Ediego to kawał dobrej roboty.
Oglądałeś chyba jakąś inną walkę wczoraj
Co do Parkera to mam wrażenie , że wyszedł tylko po to by dostać ostatnią lepszą wypłatę w UK. Miałem go za lepszego zawodnika od Dillana, niestety tak jak zaczął dobrze 1 runde tak już każde kolejne były coraz gorsze (jedynie w 12 pokazał serce i próbował to jakoś skończyć przed czasem). Rzadko używane lewe proste przez niego, zamiast tego wchodzenie bez sensu w półdystans z takim bykiem jak Dillan i przyjmowanie tak piekielnych ciosów na ciało, które bądź co bądź wymęczyły Parkera do takiego stopnia, że w 2 części spotkania nie nadawał się już do kontynuacji pojedynku. Jedyny pozytyw to jego szczęka, ma ją naprawdę stalową, niestety samą szczęką nie da się konkurować z najlepszymi. W boksie Josepha nie było nawet pomysłu, żadnej kreatywności przy zadawaniu kombinacji. Wszystkie ciosy były na tyle czytelne, że Whyte nawet nie miał problemu z wyłapaniem ich na gardę. Zeby tego było mało, Joseph przy zadawaniu ciosów strasznie się odkrywa, czy to bije lewa czy prawa reke. Jedna ze stron jest zawsze odkryta( w walce z Joshua nie moglismy tego specjalnie zauwazyc bo walczyl caly czas na wstecznym) . Myslalem rowniez ze walczac z Takamem wyciagnal jakies wnioski w tej sferze, no niestety. 2x zaliczyl deski z tego wlasnie powodu.
Widocznie komentatorzy też oglądali inną. Chyba nie zaprzeczysz, że Whyte notorycznie faulował. Do tego raz nawet kopnął Parkera. O liczeniu po ciosie z głowy nie wspomnę. Powinien mieć odjęte kilka pkt, a nie jeden. Parker od 5 rundy zwolnił, ale przegrać mógł tylko tą rundę z knockdownem i może jeszcze jedną. Wszystkie pozostałe rundy wygrywał. W 11 Whyte powinien być liczony bo nie wiedział co się dzieje. Chciałbym widzieć statystyki bo jestem przekonany, że Whyte w większości pruł powietrze.
Porównanie Józka do Martina jest nie na miejscu.
Jest na miejscu, bo to pięściarze podobnej klasy.
Rozwiń myśl: "bo to pięściarze podobnej klasy".
Parker, podobnie jak Martin zdobył pas w szczęśliwych okolicznościach. Obaj są moim zdaniem przeciętnymi, nie wyróżniającymi się żadną cechą pięściarzami. Obaj podobnie pas zdobyli i stracili. Dlatego uważam, że porównywanie ich ze sobą jest trafione.
Parker to też ciekawy zawodnik i mało brakowało, żeby wygrał przed czasem, grunt to nie tracić zapału bo dwie porażki z rzędu czasem mogą podciąć skrzydła - jeszcze rok temu był niepokonanym mistrzem świata.
PS. Marzy mi się gala USA vs UK: AJ vs Miller i Wilder vs Whyte, a potem za pół roku walka wygranych ze sobą. Moim zdaniem to byłby marketingowy strzał w 10. Jedna wada takiego rozwiązania jest taka, że pewnie Wilder i AJ trochę obawiają się ryzyka - jeśli wygrają to potem ich walka przyniesie kosmiczne pieniądze, ale jeśli któryś z nich się potknie to z wielkiej unifikacji dwóch niepokonanych mistrzów nici.
Jeżeli nie dostrzegasz tego że Parker i Martin to ta sama liga, ani też nie rozumiesz mojej argumentacji, tudzież nie jesteś w stanie się jej dopatrzeć w 4 zdaniach mojej poprzedniej odpowiedzi, to obawiam się że nie jestem w stanie ci pomóc.