CHISORA: WHYTE MOŻE BYĆ MOIM WROGIEM, ALE TO JEMU KIBICUJĘ
Dereck Chisora (28-8, 20 KO) nie przepada za Dillianem Whyte'em (23-1, 17 KO), ale to jemu będzie kibicować w sobotniej walce z Josephem Parkerem (24-1, 18 KO). Wyjaśnia, że zawsze będzie wspierać swoich krajanów.
- Chcę, żeby Whyte wygrał. W końcu jest londyńczykiem. Jeśli takiego dnia nie wspierałbym londyńczyka, to co by to o mnie mówiło? Nawet jeśli go nienawidzę, nawet jeśli to mój największy wróg, to my, londyńczycy, musimy się w takich sytuacjach trzymać razem - mówi "Del Boy".
- Chcę, żeby wygrał londyńczyk, ale będzie walczyć z typem boksera, tak że będzie musiał się dostosować. Z tego, co wiem, Parker ma szybkie ręce. Dillian będzie przyjmować ciosy, ale będzie też chciał coś udowodnić, bo będzie boksować przed własną publicznością. Myślę, że ta walka może potrwać dwanaście rund. Nokautu nie będzie, ktoś tutaj przegra na punkty - dodaje.
Zanim na ringu w hali O2 Arena zameldują się Parker i Whyte, Chisora zmierzy się z Carlosem Takamem (35-4-1, 27 KO). "Del Boy" zapowiada, że kibice nie będą się nudzić na tym pojedynku.
- Znacie mnie. Wojna, wojna, wojna. Mój trener będzie mówić: "Proszę cię, Del", ale słuchajcie, jestem gladiatorem, wojownikiem, muszę więc iść na wojnę. Nic na to nie poradzę - stwierdził.