USYK vs GASIJEW - UNIFIKACJA, JAKIEJ JESZCZE NIE BYŁO
Jutro wielki finał turnieju World Boxing Super Series w kategorii cruiser, w którym Aleksander Usyk (14-0, 11 KO) zmierzy się z Muratem Gasijewem (26-0, 19 KO). To creme de la creme dla kibiców, a więc czas na specjalne wprowadzenie w wielkie emocje, które czekają nas za kilkadziesiąt godzin.
Ołeksandr Ołeksandrowycz Usyk urodził się 17 stycznia 1987 roku w Symferopolu na Krymie. Sport towarzyszył mu od najmłodszych lat - początkowo grał w piłkę nożną w juniorskich drużynach Tawriji Symferopol, ćwiczył też karate. Na salę bokserską trafił w wieku piętnastu lat, tuż po tym, jak podczas jednego z meczów piłkarskich pobił zawodnika przeciwnej drużyny.
- Pierwszy trening był dla mnie bardzo ciężki. Nie potrafiłem nic. Odtąd musiałem pracować dwa, trzy razy ciężej niż inni. Wchodziłem na salę o trzeciej, a wychodziłem z niej o siódmej. Dzięki temu zacząłem odnosić sukcesy, a to mnie jeszcze bardziej motywowało. Niektóre dzieci śmiały się ze mnie. Dziwiły, dlaczego zmuszam się do takiej katorgi. Kto śmieje się teraz? - wspomina swoje początki na bokserskiej sali Usyk.
W 2006 roku Aleksander zadebiutował na mistrzostwach Ukrainy. 19-letni Usyk wygrał turniej w kategorii średniej, co zaowocowało powołaniem do kadry na mistrzostwa Europy w Bułgarii, na których zdobył brązowy medal. Problemy ze zbijaniem wagi zmusiły go rok później do zmiany kategorii wagowej - na nieszczęście dla Aleksandra, waga półciężka była wówczas na Ukrainie bardzo mocno obsadzona. Na tyle, że już wtedy świetny Usyk nie załapał się do ekipy na mistrzostwa świata w Chicago w 2007 roku. Był to jednak ostatni wielki turniej, na którym go zabrakło. Stało się tak między innymi za sprawą Denisa Pojatsikowa, który tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie złapał kontuzję. Usyk wskoczył do drużyny na jego miejsce. Na turnieju w Chinach odpadł jednak już w ćwierćfinale, ulegając późniejszemu złotemu medaliście utytułowanemu Włochowi Clemente Russo.
- Nie traktowałem tego wszystkiego poważnie. Nie przygotowałem się do tamtego turnieju tak solidnie, jak powinienem, brałem wszystko zbyt lekko. Miałem wówczas tylko 21 lat i boks był dla mnie zabawą - komentuje Usyk.
Po rozczarowującym występie na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, Usyk skorzystał z rady swojego bliskiego przyjaciela, Wasyla Łomaczenki, i został podopiecznym jego ojca Anataloija. Efekty były znakomite. Pod wodzą nowego szkoleniowca Aleksander przez dziesięć kolejnych lat przegrał tylko jedną walkę - w 2009 roku na mistrzostwach świata w Mediolanie lepszy od niego okazał się być Jegor Mechoncew. Na amatorskich ringach zdobył wszystko, co było do zdobycia - mistrzostwo Europy, świata, a także złoty medal igrzysk olimpijskich w Londynie.
Krokiem naturalnym wydawało się zatem przejście na zawodowstwo. Pierwszą walkę w gronie profesjonalistów Usyk stoczył 11 września 2013 roku w Kijowie, nokautując w piątej rundzie Felipe Romero. Potem było jeszcze osiem innych zwycięstw (w tym nad solidnymi Andriejem Kniażewem i Johnnym Mullerem) i w końcu pierwsza walka o zawodowe mistrzostwo świata. Pojedynek bardzo dla nas pamiętny i bolesny. 16 września 2016 roku Aleksander ograł na punkty naszego Krzyśka Głowackiego, prezentując między linami boks bliski perfekcji. Choć mnie obserwując ten pojedynek na żywo wydawało się, że był on nieco bliższy, niż widzieli to sędziowie, którzy wypunktowali go na korzyść Usyka w stosunku 119-109, 119-109, 117-111.
- Były takie momenty, gdzie zanosiło się na poważną wymianę ciosów. Byłem na to przygotowany, ale w bójkę się z nim nie wdałem. Tego chciałem uniknąć. Werdyktem nie jestem zdziwiony. Tak zadecydowali sędziowie. A czy miałem trudny moment w tej walce? Szczerze mówiąc, nie pamiętam - mówił tuż po walce uradowany Ukrainiec.
Byłem wtedy w Gdańsku i Usyk zrobił na mnie spore wrażenie. Nie tylko jako pięściarz, ale również jako człowiek. Uśmiechnięty, wyluzowany, serdeczny. Inteligentny. Razem z nim przyjechała wówczas do Ergo Areny spora grupa Ukraińców, a w jego teamie nie zabrakło oczywiście dawnego przyjaciela - Wasyla Łomaczenki. Od tamtej pory Usyk pokonał jeszcze odpowiednio Thabiso Mchunu, Michaela Huntera, Marco Hucka oraz Mairisa Briedisa. Nigdy jednak w oczach ekspertów i bukmacherów nie był faworytem tak nieznacznym, jak przed jutrzejszym starciem z Muratem Gasijewem.
Kariera amatorska pięściarza z Władykaukazu jest dużo skromniejsza. Urodzony 12 października 1993 roku Murat Gieorgijewicz Gasijew treningi bokserskie rozpoczął w wieku lat 14. Rok wcześniej jego ojciec Gieorgij opuścił rodzinę, pozostawiając ją w trudnej sytuacji finansowej. Matka Murata pracowała na trzy etaty, a on sam zatrudnił się w niepełnym wymiarze godzin na budowie. Zanim zainteresował się boksem, uprawiał judo oraz grał w piłkę nożną. Kiedy jednak po raz pierwszy założył na dłonie rękawice bokserskie, od razu wiedział, że właśnie w taki sposób będzie chciał zarabiać na życie.
- Wiedziałem, że właśnie znalazłem to, co będę chciał robić - wspomina tamto wydarzenie Gasijew.
W 2010 roku Murat opuścił rodzinny dom i wybrał się do Czelabińska - miasta znanego ze świetnych bokserskich gymów. Jako amator stoczył tylko około 30 walk, nie biorąc przy tym udziału w żadnym znaczącym turnieju. Na zawodowych ringach zadebiutował we wrześniu 2011 roku, zaledwie na kilka dni przed ukończeniem 18 lat. Trzy lata po rozpoczęciu profesjonalnych startów przeniósł się do amerykańskiego Big Bear, gdzie trafił pod skrzydła znanego i cenionego na całym świecie Abela Sancheza.
- To młody, ale bardzo utalentowany chłopak. Murat ma 21 lat i stoczył tylko około 30 amatorskich walk, jednak postaramy się, by robił jak najszybsze postępy. Ma charakter i ringową inteligencję, szybko przyswaja nowe rzeczy. Zanim jednak zostanie mistrzem świata i zmieni dywizję na ciężką, będę się chciał upewnić, że posiada do tego wszystkiego odpowiednie umiejętności - mówił Sanchez tuż po rozpoczęciu współpracy z młodziutkim Muratem.
Gasijew rozwijał się chyba jeszcze szybciej, niż przypuszczano. Jego efektowny nokaut na Jordanie Shimmelu z maja 2016 roku został okrzyknięty przez telewizję Fox Sport "Nokautem Tysiąclecia". I przy okazji otworzył Muratowi furtkę do starcia z panującym mistrzem świata IBF w wadze cruiser, Denisem Lebiediewem. Do pojedynku doszło w grudniu 2016 roku w Moskwie, w której Gasijew czuł się jak w domu - na jego mistrzowskie starcie przybyła bardzo liczna grupa Osetyjczyków, którzy przez całą walkę głośno go wspierali. A on odwdzięczył się im pierwszym w historii tego narodu tytułem zawodowego mistrza świata.
Od walki z Lebiediewem minęło zaledwie 19 miesięcy, a Gasijew jest już czempionem dwóch kategorii wagowych i ma na swoim rozkładzie takich pięściarzy jak Krzysztof Włodarczyk i Yunier Dorticos - obu odprawił zresztą przed czasem. A w dodatku już jutro stanie przed szansą wygrania prestiżowego turnieju World Boxing Super Series i zgarnięcia trofeum im. Muhammada Alego.
Dwie historie, dwaj wielcy pięściarze, dwie różne osobowości. Starcie Usyka z Gasijewem będzie pierwszym w historii wagi cruiser pojedynkiem, którego stawką będą mistrzowskie pasy wszystkich czterech najważniejszych federacji (wcześniej w walkach Bell vs Mormeck, Haye vs Maccarinelli oraz Holyfield vs De Leon na szali były "tylko" trzy tytuły). Po raz pierwszy w tego typu pojedynku spotkają się również dwaj niepokonani pięściarze. Pięściarze, którzy wypowiadają się o sobie z wzajemnym szacunkiem, nie ma tutaj miejsca na choćby kroplę złej krwi, co również jest swego rodzaju ewenementem. Zresztą byłaby ona nienaturalna, bo jeden i drugi słynie ze skromności i pokory. Tej nauczyło ich brutalne życie, które odmienili tuż po pierwszym założeniu bokserskich rękawic.
Niestety Polakom pozostają streamy. A szkoda, bo walka wyjątkowa.
W sumie Rosja to duży kraj i ich obywatele posiadają różne profile etniczne.
Poza tym to wydaje się sympatyczny gość z Gasijewa, w wywiadach wypowiada się z dużym dystansem do siebie i ogólnie zdaje się być ok.
Rosjanina i Ukraińca mimo odmiennych stylów walki łączy jednak kilka spraw. Wydaje się, że mają podobny charakter, pokonali po Polaku i mają wybitnych przyjaciół z niższych kategorii wagowej.
może się myle ale chyba nigdy w historii nie było walki o 4 prestiżowe pasy
Co do walki Usyk bardziej lotny na nogach to na pewno nie jest też mniejszy niż Gasijev szybkie ręce
za to Murat Panczer nokatujący cios z obu rąk konsekwencja i to jest też jego atut faktycznie trudno skracać dystans ale nawet jak będzie przegrywał na punkty to ma szanse znokaotować USyka
Oczywiście kibicuję Gasijevovi i to jest jedyny zawodnik na świecie co jest w stanie pokonać Usyka czy to zrobi nie wiem okaże się niedługo.
żaden wynik mnie nie zdziwii
Niestetylub ( bo kibicuję Gasijevovi ale najbardziej realny wynik to to że Usyk wypunktuję Gasijeva coś jak Bredisa
ale równie dobrze walka może być bliska remisu jak i to że Gassijeva w końcowych rundach znokatuję Usyka co nie będzie jakaś wielką sensacją
Mnie żaden wynik nie zdziwii oprócz tego jakby np. Usyk znoukatował Gasijeva co było by lekką niespodzianką ale całkowicie wykluczyć nie można