JOSHUA O SPIĘCIU Z MILLEREM: BOKS TO NIE BALET
Anthony Joshua (21-0, 20 KO) pokazał swoje drugie oblicze podczas wtorkowej konfrontacji twarzą w twarz z Jarrellem Millerem (21-0-1, 18 KO). Reakcja spokojnego zazwyczaj Anglika niektórych zdziwiła, ale on sam podkreśla, że trudno być zaskoczonym, kiedy do tego typu sytuacji dochodzi w świecie boksu.
WIDEO: JOSHUA OMAL NIE POBIŁ SIĘ Z JARRELLEM MILLEREM >>>
- Miller przyszedł spóźniony, ustawił się za mną na scenie i zaczął pyskować. To jest boks. Wiecie, czego się spodziewać. To nie szachy czy balet, tylko boks. W grę wchodzi tutaj ego zawodników. Stawka jest wysoka. Rozumiem więc jego punkt widzenia, ale on powinien zrozumieć też mój. Jak pyskuje, to niech się spodziewa, że mu odpyskuję - powiedział mistrz WBA, WBO, IBF i IBO w wadze ciężkiej.
- Dzisiaj jesteśmy bokserami, ale kiedyś nimi nie będziemy. Nic nie trwa wiecznie. Musisz okazywać szacunek, kiedy wspinasz się na szczyt, bo jak będziesz z niego schodzić, to będziesz potrzebować pomocy ludzi. Cała ta sytuacja mi nie przeszkadza, ponieważ dobrze znam ten proces. Ale ludzie tacy jak Miller muszą nabrać pokory, nie mogą dawać się porwać chwili, bo nic nie trwa wiecznie - dodał.
Spięcie z Millerem sprawiło, że na dalszy plan zeszła na chwilę konfrontacja Joshuy z Aleksandrem Powietkinem (34-1, 24 KO), który będzie rywalem mistrza świata 22 września na stadionie Wembley w Londynie.
- Powietkin ma zaplecze olimpijskie, jest osobą pełną szacunku. Uścisnąłem mu dłoń, chciałem w ten sposób przeprosić za to, co działo się po mojej prawej stronie. Obaj mamy szacunek do siebie nawzajem - stwierdził Joshua.
Tak, kto by pomyślał, że kacap będzie wykazywał się większą kulturą niż "dżentelmeni" z zachodu. Wiocha od nich zawiała, choć AJ całkiem rozsądnie się wypowiada.
Zgadzam sie co joty. Miller duzo ryczy,a malo mleka daje.