PREZYDENT FILIPIN DORADZA PACQUIAO EMERYTURĘ
Prezydent Filipin Rodrigo Duterte chciałby, aby jego rodak i przyjaciel Manny Pacquiao (60-7-2, 39 KO) zakończył karierę, mimo że 39-letni pięściarz w efektownym stylu rozprawił się nad ranem z Lucasem Martinem Matthysse (39-5, 36 KO).
Na gali w Kuala Lumpur "Pac Man" pokonał Argentyńczyka w siódmej rundzie. Duterte oglądał ten pojedynek z trybun.
- Chciałbym, żeby mój przyjaciel spoczął na laurach i cieszył się życiem. Ma mnóstwo pieniędzy, one nie będą stanowić dla niego problemu. Nie żałuję, że przyleciałem na walkę. To był dobry pojedynek. Po raz pierwszy opuściłem Filipiny tylko po to, żeby zobaczyć jego walkę - powiedział.
Pacquiao docenił obecność Duterte. - Dziękuję Filipińczykom, zwłaszcza naszemu prezydentowi. Mamy dobrego prezydenta. Dziękuję mu za to, że jest naszym prezydentem - stwierdził po walce.
Dzięki wygranej nad Matthysse Pacquiao został regularnym mistrzem WBA w wadze półśredniej.
idealny moment, to by było najebanie Gayweathera w rewanżu.
Można Floyda nie lubić, ale był to genialny zawodnik, z najgorszym chyba możliwym stylem dla Filipińczyka. No może jeszcze jest Marquez, bo ten potrafił zajebiście i przede wszystkim bardzo mocno kontrować..
Nawiasem mówiąc, prezydent Duterte to dosyć nietuzinkowa postać.
Floyd jest stary i nie walczy. W walce z McGregorem wyglądał jak gówno. Byłbym w szoku, gdyby Emanuel teraz tego nie wykończył.
Bromantan,
słabo ogarniasz, kolego. Walka May-Pac była słaba, bo każda walka z udziałem Moneya jest słaba. Nie o to chodzi. To wydarzenie celebryckie. Czy ściemniacz z Las Vegas straci zero w rekordzie czy nie. Rewanż to wciąż 250 milionów do podziału, lekko. To wciąż największa walka w boksie do zrobienia.