PROMOTOR JOSHUY: MOIM ZDANIEM WILDER NIE CHCE TEJ WALKI
Trwają przepychanki słowne pomiędzy obozami Anthony'ego Joshuy (21-0, 20 KO) i Deontaya Wildera (40-0, 39 KO). Szczególnie aktywny w mediach pozostaje Eddie Hearn, promotor Anglika.
- Spójrzmy na fakty. To my jako pierwsi wyszliśmy z ofertą, na jaką nie dostaliśmy w ogóle odpowiedzi. Potem oni zaoferowali nam 50 milionów, tylko że kiedy poprosiliśmy o kontrakt, odmówiono nam. Następnie to znów my ponowiliśmy ofertę i czekaliśmy aż cztery tygodnie na odpowiedź. Zgodzili się, poprosili o kontrakt i został on im wysłany. Jeśli więc Wilder naprawdę chce tej walki, powinien szybko podpisać umowę. Nic więcej. Nie wiem więc, czy to sam Wilder opowiada głupoty, czy też może on jest okłamywany przez swoich ludzi odnośnie negocjacji. Przecież wysłaliśmy kontrakt do podpisania, tu nie ma nic skomplikowanego - irytuje się szef stajni Matchroom.
- Obóz Wildera ma ten kontrakt od tygodnia. Federacja WBA naciska na nas i pyta o walkę z Wilderem, bo przecież nad Anthonym wisi obowiązkowa obrona z Powietkinem. I oprócz głupich wiadomości wideo na Instagramie nie dostaliśmy żadnej konkretnej odpowiedzi, dlatego moim zdaniem Wilder i jego ludzie wcale nie chcą pojedynku z Joshuą - dodał Hearn.
Eddie , skończ pierdolić !!!
Przede wszystkim Hearn brzmi wiarygodniej dzięki temu że przytacza pewne fakty na które żadnej kontrofensywy sensownej Wilder i jego team nie uskuteczniają. No bo skoro Eddie zainteresował się kwestią walki za 50 milionów to dlaczego odmówili spotkania? Dlaczego nie przedstawili kontraktu skoro zostali o to poproszeni? Przecież udowodnić że Eddie Hearn dostał gotowy i jasny kontrakt mogliby momentalnie. Bach - o to wiadomości z przesłanym kontraktem i mają punkt po swojej stronie bo okazuje się że Eddie ściemnia. Tak samo to że chcieli się spotkać gdy Eddie był w Ameryce.
Wiemy że Hearn ma w negocjacjach jasną przewagę i mimo że zaliczyli jedną poważną wtopę przez brak ostrożności w wypowiedziach samego AJ-a to nadal oni są stroną "A" i to Wilder musi się na pewne rzeczy godzić. To Hearn promuje teoretycznie lepszego zawodnika, większą gwiazdę i oficjalny nr 1.
Można by się zastanawiać czy się Wildera nie boją ale umówmy się jasno- cała kariera AJ-a do tej pory i jego prowadzenie wskazuje jasno że facet żadnych wyzwań się nie boi i nie unika (idzie praktycznie po najtrudniejszej linii oporu). Czemu miałoby tak być z Wilderem? Do tej walki i tak musi dojść bo wytworzyło się już za duże ciśnienie na nią i za dużo jest do wyciągnięcia $$$. Jeśli się boją i tak czeka ich ścięcie tylko że trochę odwleką je w czasie.
Niech Wilder wreszcie sensownie ustosunkuje się do tego co jest nie tak z kontraktem który dostali. Płacze w mediach że nie dostali odpowiedzi na e-maila w którym zadali pytania o 2 sprawy. To dosyć zabawne że ma pretensje że nie dostał od razu odpowiedzi biorąc pod uwagę jak (wg Hearna) oni reagowali na wątpliwości po stronie Brytyjskiej i ich chęci spotkań.
Z drugiej strony to równie dobrze może to być już tylko medialna przepychanka w celu nakręcania atmosfery a OBIE STRONY są dawno dogadane że to nie będzie jeszcze najbliższa walka i AJ zawalczy z Powietkinem a Wilder z Kownackim czy kimś tego typu. Mi pasuje i takie rozwiązanie bo Joshua vs Powietkin to walka bardzo a czy Wilder kogoś obije po drodze jest mi obojętne chociaż też mógłby wybrać w miarę ciekawe starcia chociażby z Breazealem.
Ewentualnie może być, jak piszesz, że obie strony się dogadały, żeby podsycać i podkręcać atmosferę wokół tej walki.
"Spójrzmy na fakty. To my jako pierwsi wyszliśmy z ofertą, na jaką nie dostaliśmy w ogóle odpowiedzi."
Tak Hearn wyszedł z ofertą jako pierwszy, bo dobrze wiedział że obóz Wildera nie zechce walczyć na wyspach. Następnie Amerykanie wykonali swój ruch, próbując zakontraktować walkę u siebie za 50 patyków. W tym przypadku Hearn nie zgodził się, pomyślał że jeśli ofertę którą złożył początkowo nie została zaakceptowana to ofertę od jankesów też odrzuci i na całe szczęście dla Hearna do najbliższej walki Wilder - Joshua nie dojdzie. Team Wildera było o tyle chytry, że postanowili w takim przypadku zgodzić się na walkę na wyspach. I Hearn który był przekonany, że nie bedzie już zadnych propozycji zdziwił się bardzo. Teraz będzie się starał całą winę złożyć amerykanów przytaczając masę argumentów które bądź co bądź nie dają, nam kibicom, jasnej odpowiedzi.
Nie, na nie poważnie...
Dlatego nie zdziwię się jeżeli do ich walki nie dojdzie w tym roku a nawet i za dwa. Nie podejrzewam też, żeby ktokolwiek na chwilę obecną byłby w stanie obalić tę dwójkę, a pamiętajmy, że historia boksu zna przypadki typu Lewis vs Bowe.
Niestety, dla boksu nastały takie czasy, że chyba łatwiej jest zorganizować zlot ONZ w Bączej Kuninie niż w przeciągu miesiąca (kwartału raczej) nagrać pojedynek unifikacyjny. Kruczki, testy antydopingowe, podział zysków z biletów, z transmisji, z reklam z tego kto pierwszy włazi na salę... milion w tą, milion w tamtą...można mnożyć i mnożyć. Walczyć tu czy najpierw tam. My chcemy na Wembley, a my w Las Vegas, dobra to niech będzie Wembley ale chcemy 20 baniek i zyski z biletów.