KICKBOXER SIĘGA PO MARZENIA W BOKSIE
Historia boksu zna wiele przypadków, że kickboxerzy sięgają po najwyższe laury również w pięściarstwie. Czasami kickboxerzy podejmują się walk w boksie w poszukiwaniu wyzwań oraz pieniędzy. Michał Ciach (1-5, 1 KO) postanowił pójść w ślady Mairisa Briedisa czy Marco Hucka i poszukać szczęścia w boksie. Droga ta nie jest usłana różami, a prowadzony przez Damiana Ławniczaka zawodnik musi liczyć się z gospodarskim sędziowaniem Michał Ciachitp. Karta może się jednak odwrócić i to już niedługo.
W piątek, 15 czerwca zawodnik KKS Sporty Walki Poznań, tegoroczny wicemistrz Polski w kickboxingu w formule fullcontact po raz kolejny odwiedzi Wyspy Brytyjskie. Jak do tej pory pięciokrotnie odwiedzał ziemie, którymi rządzi Elżbieta II i nie odniósł jeszcze zwycięstwa. Jak sam mówi, zdarzały się już w jego przypadku walki, w których sędziowie pomagali gospodarzom. Ostatnio pojechał na wyspy 21 kwietnia, kiedy zmierzył się z niepokonanym w sześciu walkach Stevenem Wardem, szykowanym na kolejną gwiazdę brytyjskiego boksu. Świeżo po zdobyciu medalu Michał przegrał walkę z utalentowanym pięściarzem. Teraz czeka go zadanie z jednej strony łatwiejsze, chociaż paradoksalnie z drugiej trudniejsze.
Paweł Sawicki: Michael ‘Venom’ Page to gwiazda brytyjskiej sceny MMA. Czarnoskóry zawodnik, który notabene wywodzi się z kickboxingu, walczy w amerykańskiej organizacji Bellator, a filmy z jego walk biją rekordy popularności na całym świecie. Zawodnik z Londynu zasłynął nonszalanckim stylem walki w stójce oraz nokautem na Evangeliście ‘Cyborgu’ Santosie, kiedy to latającym kolanem połamał mu kości twarzy. Dla Michała nie jest to jednak powód do obaw, bo dostrzega luki w boksie przeciwnika.
Michał Ciach: Lubię wyzwania, walczyłem już z najlepszymi zawodnikami fullcontact w Polsce. W boksie jeśli pojawia się ciekawa propozycja, to jej nie odmawiam. Wiem kim jest Michael Page, chociaż tak naprawdę do momentu wpisania jego nazwiska w google nie spodziewałem się, że jest on aż tak wielką gwiazdą MMA. W boksie dopiero stawia pierwsze kroki. Widziałem pierwszą walkę Michaela i nie powiem, żeby w jakiś szczególny sposób mi zaimponował. Na pewno ma dobry zasięg, czuje dystans i potrafi kontrować. Trzeba być czujnym, bo chwila nieuwagi może się skończyć dla mnie porażką. Mam nadzieję, że Damian Ławniczak, mój trener, poleci ze mną, a jeśli nie Damian to polecę z jakimś kolegą z klubu. - skwitował fighter z Wielkopolski.
- Skąd w ogóle pomysł na starty w boksie zawodowym? Wydaje się to być banalnie proste. Kickboxing w Polsce, zwłaszcza w formule fullcontact, nie pozwala na utrzymanie się zawodnikom. Oczywiście można walczyć o stypendia, jednak jest to kropla w morzu potrzeb młodych ludzi. Walk zawodowych w fullcontact jest jak na lekarstwo, a zagranicznych ofert również nie ma zbyt wiele. Nic dziwnego, że wzorem Przemysławów: Salety oraz Biniendy, Michał zdecydował się na pięściarstwo.
Michał Ciach: Jak już zauważyłeś, w kickboxingu, zwłaszcza w fullcontact, jest mało okazji do startów zawodowych. Sam widziałeś, że brałem udział w turnieju DSF Eliminator w formule K-1. Jedni idą do K-1, inni do boksu w poszukiwaniu pojedynków zawodowych. Każdy chce się wybić i obiera pasującą mu drogę. Mi bliżej nieco do boksu i za namową Damiana Ławniczaka, naszego poznańskiego boksera i kickboxera, postanowiłem podążyć tą samą drogą co Damian. Rzuciłem się w wir zawodowego boksu, dostałem swoją szanse i robię wszystko co w mojej mocy, żeby ją wykorzystać. - powiedział zawodnik KKS Sporty Walki Poznań.
- Świat boksu zawodowego pełen jest ludzi, którzy bardziej niż o sporcie, myślą o napchaniu swoich portfeli pieniędzmi. Ważnym jest, by w boksie zawodowym, zresztą tak samo jak w życiu, otoczyć się odpowiednimi ludźmi. W Poznaniu kilkanaście miesięcy temu powstała grupa zawodowa, w której działa promotor spotów walki, Grzegorz Samolewski. Komu zaufał bohater tego artykułu?
Michał Ciach: Tak, w Poznaniu działa Pan Grzegorz Samolewski, jednak nie mam z nim żadnej styczności. Propozycje walk zawodowych wypływają od Damiana Ławniczaka, który jest moim managerem oraz trenerem boksu. To on zajmuje się wszystkim związanym z moją karierą pięściarską. Trenujemy w KKSie, a Damian wciela się w rolę partnera treningowego oraz trenera. Do walk kickboxerskich przygotowuję się tradycyjnie pod okiem trenera kadry i KKSu, Radka Laskowskiego oraz Wojciecha Kirsteina. - powiedział Michał.
- Powszechnie panuje opinia, że aby być dobrym pięściarzem zawodowym, trzeba posiadać background w boksie olimpijskim, najlepiej ze spektakularnymi sukcesami na koncie. Przypadki Riddicka Bowe, czy bardziej współczesnych Wasyla Łomaczenki i Aleksandra Usyka wydają się to potwierdzać. Mamy również wielkich pięściarzy bez bogatych karier amatorskich jak Bernard Hopkins czy Julio Cesar Chavez. Michał podobnie jak Ci dwaj ostatni nie boksował amatorsko, jednak ma solidny bagaż doświadczeń kiockboxerskich.
Michał Ciach: Zaskoczę Cię, bo nie jestem typowym pięściarzem. Nie mam nawet jednej stoczonej walki amatorskiej w boksie. Od razu wszedłem do zawodowego boksu. Mam jednak za sobą bagaż doświadczeń wyniesiony z amatorskiego kickboxingu, w którym stoczyłem około stu walk. Oczywiście są to dwa różne sporty, mimo że trenuję i walczę w formule fullcontact, której jest najbliżej do boksu angielskiego ze wszystkich kickboxerskich formuł. Czy to działa na moją korzyść, czy niekorzyść? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Myślę jednak, że mam jakieś swoje sztuczki, które mogą być zaskoczeniem dla pięściarzy i odwrotnie. Na ten moment jednak nie zamierzam budować sobie rekordu amatorskiego w boksie olimpijskim. - skwitował zawodnik z Poznania.
- Patrząc na rekord Michała nie można odnieść wrażenia, że jest on zwykłym nabijaczem rekordów. Jednak to powierzchowna opinia. Zawodnik KKSu to przede wszystkim utytułowany w naszym kraju kickboxer, i to przede wszystkim mówi o jego klasie sportowej. Ponadto brał udział w turnieju formuły K-1, najtwardszej formule kickboxingu i zaprezentował się tam doskonale, mimo że był skazywany na szybką porażkę. Po pięciu zawodowych porażkach z rzędu wielu by się złamało i zakończyło karierę. Co jednak motywuje Poznaniaka?
Michał Ciach: Pięć porażek z rzędu? Słuchaj jestem wojownikiem. Nie jestem jakąś primadonną, czy żubrem, żeby mnie trzymać pod ochroną. Nie unikam wyzwań, a każda moja kolejna walka w boksie to wyzwanie. Wyzwanie związane z klasą sportową rywala, bowiem zauważ, że chyba tylko w debiucie nie byłem wyraźnym underdogiem. Wyzwaniem jest również walka na terenie przeciwnika, gdzie wiesz, że sędziowie nie będą za Tobą i musisz szczególnie się postarać, a najlepiej znokautować oponenta, by przywieźć do domu zwycięstwo. Polacy wyjeżdżając na walki zagraniczne zawsze jadą jako Ci, którzy mają dostarczyć zwycięstwo lokalnemu pięściarzowi, dlatego nie jest łatwo wygrać. Ponadto każda walka, także ta przegrana, to doświadczenie. Z każdej walki da się wyciągnąć wnioski, każda walka to nauka. - skwitował pięściarz prowadzony przez Damiana Ławniczaka.
- Karierę zawodową w boksie można z powodzeniem budować w naszym kraju. Mamy kilka mniejszych grup promotorskich, które mogłyby być dobre na start dla Michała, mamy również większe grupy jak: Knockout, Babilon, Tymex czy MB Promotions. Dlaczego więc Michał nie zdecydował się na współpracę z jakimś rodzimym promotorem, tylko przystaje na propozycje, które podsyła mu Damian Ławniczak?
Michał Ciach: Mam 27 lat i dopiero zaczynam w boksie. Żaden polski promotor się mną nie zainteresuje, zwłaszcza, że nie miałem wcześniej sukcesów w boksie olimpijskim. Na pewno światełkiem w tunelu byłoby pokonanie Michaela, w co bardzo mocno wierzę. Gdyby taka propozycja się pojawiła to czemu nie, natomiast dopóki takiej propozycji nie ma, nie będę na ten temat dywagował. - odpowiedział Michał.
- Kickboxing fullcontact mimo że jest dobrą bazą pod boks, to owym boksem nie jest. Różnice w obydwu sportach są widoczne gołym okiem: bardziej frontalne ustawienie, podniesiona pozycja itp. Jak przebiega proces adaptacji do walk w boksie Michała?
Michał Ciach: Ciągle się tego uczę, przestawiam się stopniowo, jednak nie ma co ukrywać, że łącze starty w boksie ze startami w kickboxingu. Nie ukrywam, że w moim wieku ciężej jest poprawić pewne elementy pięściarskiego rzemiosła, niż zawodnikom młodszym, bo wywodzącym się stricte z boksu. Przed walkami w boksie zawodowym trenuję w butach, obniżam pozycję, ćwiczę więcej rotacji tułowiem. Mam jednak dobrego nauczyciela i mam nadzieję, że jeszcze zaskoczę niejednego kozaka. Dostosowuję kalendarz startów w boksie do kickboxerskich. Dla mnie najważniejsza imprezą w roku są mistrzostwa Polski w fullcontact, które tradycyjnie odbywają się w kwietniu. Zamierzam łączyć starty w kickboxingu ze startami w boksie zawodowym przez najbliższe kilka lat. - odpowiedział Ciach.
- Jak na razie priorytetem dla Michała jest kickboxing, chociaż jak powszechnie wiadomo, że życie często weryfikuje priorytety sportowców, którzy realizowali się wcześniej w sportach amatorskich. Michał nie zaczął w boksie z grubej rury, jednak pięściarstwo może stanowić dla niego źródło utrzymania, a także źródło ciekawych wyzwań, których nie odmawia sportowiec. Jaki jest cel, który postawił przed sobą 26-latek z Poznania?
Michał Ciach: Boks może być trampoliną, jednak jeżdżąc na ciężkie walki za granicą jest to trudne. Mamy przykład Roberta Talarka, Bartłomieja Grafki, jednak są to tylko dwa nazwiska z wielu. Zdaję sobie sprawę, że mając ujemny rekord nie mam co liczyć na duże walki ale dla mnie każda kolejna walka to duże wyzwanie. Na przykład teraz biję się z gościem, który jest znany na całym świecie i to mnie nakręca. Ponadto mam realne szanse na zwycięstwo, bo nie jest to, podobnie jak ja, prawdziwy pięściarz z karierą amatorską itp. W kickboxingu cały czas jestem w czołówce i myślę, że będzie jeszcze nie raz okazja zaprezentować się w walce o pas mistrza Polski w kickboxingu czy w DSF. Nie ukrywam jednak, że jeśli w ciągu 2-3 lat nie będą pojawiać się ciekawe oferty, to przestawię się całkiem na boks. - skwitował zawodnik KKSu Sporty Walki Poznań.
- Page to zdecydowanie najbardziej popularny fighter, z jakim przyjdzie się zmierzyć zawodnikowi z Poznania. Jednak czy w kategoriach sportowych to jego najtrudniejszy rywal, zwłaszcza jeśli chodzi o boks zawodowy?
Michał Ciach: Tak naprawdę okaże się dopiero po walce, czy to mój najtrudniejszy rywal w boksie. Ostatnio walczyłem ze Stevenem Wardem, niepokonanym pięściarzem, który jest kreowany na przyszłą gwiazdę brytyjskiego boksu. To był świetnie ułożony zawodnik, trudny do rozbicia, schowany za szczelną gardą, czułem, że jest naprawdę poukładanym pięściarzem. Co do mojego rywala to widzę luki. Opuszcza ręce, bazuje na refleksie, a w takich wypadkach można nadziać się na jakiś mocny cios. Właśnie w tym upatruję swoją szansę. Może nie mam nienagannej techniki, może mi brakować nieco umiejętności pięściarskich, jednak mam czym uderzyć i to jest moja szansa. Paradoksalnie fakt, że jest on wielką gwiazdą kickboxingu może obrócić się na jego niekorzyść, bowiem ja nie mam nic do stracenia, a on musi tą walkę wygrać. Jadę tam stawić czoła kolejnemu wyzwaniu, a przy okazji zaszokować świat. - powiedział pewny siebie Polak.
- Obecnie w sporcie zawodowym nie ma fighterów, którzy nie robią wagi przed swoimi walkami. Oto jak wygląda kwestia zbijania kilogramów w przypadku doświadczonego kickboxera i początkującego pięściarza zawodowego z Wielkopolski:
Michał Ciach: Pojedynek będzie w wadze do 81 kg i nie ukrywam, że nie mam najmniejszych problemów z wagą. Ważę obecnie jakieś 3-4 kg ponad limit i w dniu walki będę miał pewnie 85 kg. Podejrzewam, że będziemy mieli podobną wagę w dniu walki. Jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne to współpracuję z jednym z kolegów z klubu, który bardzo mocno siedzi w tym elemencie. W kwestii diety pomaga mi Mikołaj z Lalu Catering. W ostatniej fazie obcinamy węgle i od kiedy współpracuję z Mikołajem, nie ma problemów z wagą. - powiedział Polak.
Pojedynek odbędzie się przy okazji gali Haymaker Promotions organizowanej przez byłego mistrza świata w wadze ciężkiej, Davida Haye’a. Walka będzie transmitowana prawdopodobnie w serwisie Youtube, być może w Polsce pokaże ją telewizja Polsat. Trzymajmy więc kciuki za Michała, dla którego ta walka może być krokiem milowym w karierze sportowej.
Jeżeli chodzi o football , to dosyć długo w Polsce trwał okres budowania stadnionów , obiektów sportowych a potem latami naszi nic nie mogli wygrać , chociaż co roku dziennikarze ochoczo przypominali wszystkim że już niedługo Polska zajdzie daleko .
W meczach reprezentacji zawsze byliśmy w grupie śmierci , potem mecz o wszystko i mecz o honor . Od tamtego okresu minęło już troche czasu , a Polski football ma się całkiem niezle ..... Uwazam że Polskie pięściarstwo jest na etapie takiej samej ewolucji jak football .
Co roku wmawia się kibicom że nadchodzi nowy mistrz świata wagi ciężkiej , ale co do czego przychodzi Polska jeszcze nigdy nie miała żadnego ... Mam nadzieje ze Polskie piesciarstwo bedzie podażało droga footbalu bo zainteresowanie w POlsce na sztuki walki wydaje mi sie ze wzrasta i to bardzo szybko .