MICHAŁ CIEŚLAK: MUSZĘ NARZUCAĆ RADCZENCE SWÓJ STYL
- Mogę dużo obiecywać, ale potem trzeba to pokazać w ringu. Wydaje mi się jednak, że jestem w naprawdę dobrej formie - zapowiada Michał Cieślak (15-0, 10 KO), który dziś wieczorem na ringu w Legionowie skrzyżuje rękawice z Siergiejem Radczenką (6-1, 1 KO). Ukrainiec trzykrotnie gościł na obozach Władimira Kliczki i pomimo zaledwie siedmiu walk na koncie jest doświadczonym pięściarzem. Również groźnym, o czym sam przekonał się na własnej skórze Krzysztof Głowacki, którego Radczenko zdołał posłać na deski. "Główka" powstał wtedy z nich i wygrał na punkty, lecz dzisiejszy przeciwnik Michała udowodnił wtedy, że potrafi być naprawdę groźny.
- Przygotowania przeszły dokładnie tak, jak sobie to założyliśmy. Jest zdrowie, jest moc, waga sama spadła sobie fajnie, więc wszystko było OK. Po trochę zmienialiśmy coś na każdej płaszczyźnie, pracowaliśmy również nad taktyką. Chcieliśmy nieco zmienić moją pracę nóg, tylko nie wiem, czy zdołał już teraz, w tej walce, pokazać to wszystko, nad czym pracujemy na zajęciach z trenerem Liczikiem. Ale nie boję się, bo zrobiłem tak dużo sparingów, że jestem pewny siebie - mówi pięściarz z Radomia, który po jednym wypadzie do wagi ciężkiej, wrócił teraz do limitu cruiser.
- Niczym się nie stresuję i wyjdę do ringu po wygraną. Były sparingi ze Szpilką, Ugonohem, Masternakiem, na dwa tygodnie przyleciał Ukrainiec, specjalnie pod kątem Radczenki. Nigdy nie miałem zrobionych tylu rund. Od pierwszych rund zamierzam narzucać swój styl, bo temu facetowi nie można dać się rozwinąć, bo Radczenko naprawdę dużo widzi. Nie chcę za dużo mówić, bo wolę przemówić pięściami, ale wydaje mi się, że jestem naprawdę dobrze przygotowany do tego pojedynku - dodał Cieślak.