SZPILKA WRÓCIŁ NA ZWYCIĘSKĄ ŚCIEŻKĘ
Wobec absencji Mariusza Wacha to walka Artura Szpilki (21-3, 15 KO) była głównym daniem imprezy na PGE Narodowym. "Szpila" zrobił swoje i pewnie wypunktował doświadczonego Dominicka Guinna (35-12-1, 24 KO), wracając tym samym po prawie trzech latach na zwycięską ścieżkę.
IZU UGONOH POKONAŁ KASSIEGO >>>
Artur wniósł przed tą walką do ringu najwięcej kilogramów w karierze, a zatem niektórzy mieli obawy co do tego, jak będzie wyglądała jego mobilność. Dawało się zauważyć, że pod okiem trenera Andrzeja Gmitruka pięściarz z Wieliczki zaczął boksować bardziej ekonomicznie - mniej było niepotrzebnego skakania, więcej zaś zachodzenia oponenta i skracania dystansu za pomocą małych kroków. Szpilka od początku boksował bardzo spokojnie, ale bynajmniej nie pasywnie - przez cały czas wywierał na rywalu nieustanną presję i co jakiś czas rzucał w jego stronę mocne ciosy sierpowe z obu rąk. Trzeba jednak przyznać, że przeciwnik niespecjalnie mu w tych wszystkich działaniach przeszkadzał - Guinn skoncentrował się w tym starciu wyłącznie na obronie i tym, by zachować status pięściarza, który nigdy nie przegrał przed czasem.
Z biegiem rund obraz pojedynku ani trochę się nie zmieniał - Szpilka wyraźnie przeważał, ale nie potrafił zranić swojego skrytego za szczelną gardą oponenta. No może poza szóstą rundą, w której u Amerykanina na skutek kilku przyjętych ciosów pojawił się krwotok z nosa. Po pewnym czasie sfrustrowani przebiegiem ringowych wydarzeń kibice zaczęli gwizdać, ale trzeba przyznać, że były to oznaki niezadowolenia skierowane głównie w stronę Guinna - Artur się starał, zadawał sporą liczbę ciosów, jednak 43-letni pięściarz zza oceanu nie zamierzał podkręcać tempa, zadowalając się tym, że przez dziesięć rund nie pozwolił zrobić sobie w ringu większej krzywdy.
ARTUR SZPILKA: BARDZO CHCIAŁBYM REWANŻU Z KOWNACKIM >>>
Przed ostatnią rundą podenerwowany nieco biernością swojego oponenta Szpilka starał się wymusić na trenerze Gmitruku pozwolenie na podjęcie większego ryzyka, ale znany z zamiłowania do konsekwentnego boksu szkoleniowiec pozostał nieugięty - niczego nie zmieniamy. Mimo to na trzydzieści sekund przed zakończeniem pojedynku Artur dopiął swego - trafił Amerykanina celnym ciosem z lewej ręki, posyłając go na deski. Guinn nie był jednak "podłączony" i bez problemów dotrwał do końca. Werdykt mógł być tylko jeden - wszyscy sędziowie zgodnie wypunktowali tę walkę na korzyść zawodnika z Wieliczki.
Chyba o główkę kapusty w supermarkecie?
Mimo wagi kondycja na plus ale tu trzeba brać poprawkę na to że to on ustalał tempo i praktycznie atakował średnio ruchliwy worek treningowy który "rozbujany" od czasu do czasu mu go "popchnąć" niechcący.
Dominic tak się można było spodziewać tragedia pod względem ataku. Spróbował może z 10 razy przez 10 rund...
Inne walki?
Piątkowska na minus- powinien być remis co najwyżej. Wdawała się w wymiany i dopiero w ostatnich 3 rundach przypomniała sobie że jest coś takiego jak ciosy proste.
Najman- Bardzo mocno na minus. Jak jest kiepskim pięściarzem to wyrobiłby chociaż formę fizyczną żeby mieć kondycję i siłę. Nawet na to go nie stać. A jak nie miał czasu przez organizację to mógł darować sobie występ.
Ugonoh- Nic nie można sensownego napisać bo Kassi to chyba chciał zakpić sobie z Polaków.
Reszty nie widziałem. Gala mocno nie wyszła. Popek nie wiedząca jak i co mówić tłumacząca Buffera, brak ambicji zawodników itd. A szkoda bo pomysł ok tylko gorzej z wykonaniem.
Żal walki Wacha z Moliną bo byłaby to jedyna sensowna sportowo walka.
"Żal walki Wacha z Moliną bo byłaby to jedyna sensowna sportowo walka."
Sportowo sensowna, ale widowiskowo badziewna. Wyobrażasz sobie ospałego, zadawającego jeden cios na rundę Molinę naprzeciw równie "energicznego" Wacha? Posnęlibyśmy przed telewizorami.
Obaj niby nudziarze ale Eric potrafi przydzwonić a Wach przyjmować wręcz kocha (nie jest tytanem refleksu i obrony). Momenty mogłyby być niezłe. A może i Mariusz by czymś trafił.
Przynajmniej ta walka miałaby jakiś wymiar szerszy a tak?
Waga tu nie ma nic do rzeczy.
On nadal panikuje w obronie jak ktoś chce go bić. Guinn nie miał szans tego przetestować, no ludzie on ma 43 lata :D
Każdy lepszy może Szpilkę skończyć szybko, bo teraz już wiadomo z jakiej on jest gliny, Kownacki to pokazał.
Natomiast Szpilka ma zaletę w postaci mobilności i pewnie pod tym względem jest w top5 wagi ciężkiej.
Trudno mu będzie jednak przekicać tak 12 rund z jakimś dzikiem, już Parker pokazał równie dobremu kicajowi, że kicanie na pewnym poziomie już nie wystarczy.
Pomysł bardzo dobry, ale wykonanie dramatyczne. Do tego sporo pecha. Trozkę pieniędzy na to wydałem, więc uznaje się za uprawnionego do recenzowania. Jakieś dwa miesiące temu byłem na małej gali RCP-1 w hali UAM. Gala dla 1000-1500 kibiców, bardzo dobra organizacja, matchmaking świetny, mega dobre waki i z tego co mi wiadomo organizatorzy wyszli na swoje.
Kassi dziadek, Guinn dziadek, brak Wacha porażka Najmana co przewidywałem z mlodym chlopem z byłego Związku Radzieckiego. Gala do dupy. Snara ma lepszy match making.
No może to że ciągle jest szybki na nogach i dobrze dystansuje prostym przeciwnika który nie atakuje.
Były znowu momenty opuszczania rąk i lekka panika gdy 43 letni Guinn zrobił w końcówce te dwa kroki do przodu i zadał dwa-trzy ciosy.
Opromiemiony tym triumfem obije znowu jakiegoś kelnera , może Silgado podbije wagę do HW , niewiele mu ostatnio brakowało 😊
nie pozbyl sie glupiego nawyku opuszczania rąk i panikowal kiedy byl atakowany
Autor komentarza: BlackDogData: 26-05-2018 01:43:51
Niepokoić może to że znów pajacował z opuszczaniem rąk no i ta sytuacja gdzie uciekł po trafieniu pod liny i dostał poprawkę. Trochę chyba spanikował.
No Panowie! A myślicie, że gadanie "zawsze ten sam Szpila" to tylko takie luźne gadki? To przecież uliczny wojownik, po mocniejszym ciosie musi pokazać przeciwnikowi i publiczności "nic mi nie jest", nawet jak za chwilę po kolejnych mocnych ciosach w panice ucieka. Jestem pewien, że jeszcze nie raz będziemy oglądać sceny jak z walki z Kownackim: opuszczane rączki, uśmieszek, po czym uśmieszek jest gaszony mocnymi ciosami, nic tu nie da Gmitruk krzyczący z narożnika "wyżej ręce!".