PAWEŁ CZYŻYK: ZAWSZE IDĘ PO SWOJE, TAK SAMO BĘDZIE W LEGIONOWIE
- Zawsze idę po swoje, twardo stąpam po ringu i dążę konsekwentnie do wymarzonego celu – mówi pracujący w górnictwie Paweł "Furia" Czyżyk (1-0), który w swojej drugiej zawodowej walce spotka się 2 czerwca w Legionowie z Erykiem Ciesłowskim (3-5, 1 KO). Walka w kategorii półciężkiej została zakontraktowana na cztery rundy.
Lubinianin debiutował 4 maja, dzień po 25. urodzinach, pokonując w Kościerzynie Jana Klimka na punkty. Teraz jego rywalem będzie Ciesłowski, który w tym roku przerwał serię czterech porażek.
- W pierwszej walce taktykę miałem ofensywną, nie zamierzałem oddać inicjatywy przeciwnikowi. Pomimo krótkiego czasu od debiutu, kibice mogą spodziewać się pewnych zmian, choć na pewno moją domeną jest atak. Boksuję efektownie, stąd też mój przydomek "Furia". Zawsze idę po swoje, twardo stąpam po ringu i dążę konsekwentnie do wymarzonego celu. Boks jest moją pasją, bez której nie wyobrażam sobie życia – nie ukrywa Paweł.
25-latek z Lubina zaczął boksować 10 lat temu w MKS Energetyka Lubin. Jego pierwszym trenerem był Marek Zajdel, a obecnie jest nim Borys Oleszko. Treningi i wtedy, i dziś odbywają, się w poewangelickim kościółku.
- Walk amatorskich stoczyłem ponad sto, zdobywałem medale na zawodach o Puchar Polski i stanąłem na podium Mistrzostw Polski Młodzieżowców. Byłem klasyfikowany w Polsce w pierwszej piątce. Oficjalnie porażek mam dwanaście, jednak nie wszystkie te pojedynki uważam za przegrane. Boks nauczył mnie pokory i cierpliwości, które przydają się w życiu osobistym - dodał pięściarz z Lubina.
Czyżyk na co dzień pracuje w kopalni i mówi o sobie, że wiedzie spokojne życie. - Jestem z zawodu elektrykiem, pracuję w KGHM Polska Miedź S.A Szyb Lubin Wschodni. Zjeżdżam 720 metrów pod ziemię i z grupą ludzi zajmujemy się całą instalacją elektryczną.
Boksera do walki o realizację swych marzeń w profesjonalnym boksie zainspirowała dziewczyna. - Nie miałem motywacji i planów, by walczyć zawodowo. Planowałem nawet zakończenie kariery bokserskiej na poziomie amatorskim. Ale moja dziewczyna przekonała mnie, że warto, zainspirowała do powrotu na ring, na nowo obudziła chęć rywalizacji sportowej. Uświadomiła mi, że warto spróbować zamiast żałować, że się czegoś nie zrobiło. Wierzy we mnie, motywuje, wspiera. Dlatego uważam, że za każdym sukcesem mężczyzny stoi silna i mądra kobieta. Jestem jej bardzo wdzięczny za wsparcie, które mi daje i siłę do walki - powiedział.