MATEUSZ RZADKOSZ MIĘDZYNARODOWYM MISTRZEM POLSKI
Mateusz Rzadkosz (8-0-1, 3 KO) wywalczył swój pierwszy pas w zawodowej karierze. 25-latek podczas dzisiejszej gali w Nadarzynie zmusił do poddania Levana Luchutaszwiliego (8-3, 8 KO) i został międzynarodowym mistrzem Polski w wadze super średniej.
Obaj zaczęli bardzo spokojnie, czekając na błędy rywala. Pierwszy doczekał się Polak. Mateusz zrobił unik w prawo i od razu zadał piękny prawy podbródkowy, którym zaskoczył przybysza z Gruzji, dzięki czemu zapewne wygrał pierwszą rundę. W kolejnych starciach wątpliwości co do tego, który z zawodników jest lepszy być jednak nie mogło - wprawdzie Luchutaszwili miewał w tym pojedynku pojedyncze zrywy, jednak zazwyczaj Rzadkosz łatwo unikał jego ciosów dzięki dobrej pracy na nogach. Sam zaś od czasu do czasu trafiał ciosami z doskoku.
W piątym starciu Gruzin głośno jęknął z bólu, ale bynajmniej nie po ciosie wyprowadzonym przez Mateusza - złapał się za łokieć i zasygnalizował, że doznał jakiejś kontuzji. Sędzia Jankowiak uznał jednak, że nie ma powodów, by zatrzymywać pojedynek. Być może zdeprymowało to nieco Luchutaszwiliego, bo chwilę później przestrzelił on obszernym prawym sierpowym i wylądował na deskach po bardzo ładnej kontrze ze strony Rzadkosza. Na szczęście dla niego czasu na wykończenie roboty już nie było, gdyż chwilę później zabrzmiał gong kończący to starcie.
W drugiej fazie walki nadal to Rzadkosz był zawodnikiem, który zdecydowanie częściej trafiał, choć trzeba przyznać, że jego ciosy nie robiły większego wrażenia na pięściarzu z Gruzji. Zirytowany jednak swoją nieporadnością Luchutaszwili po ósmej rundzie obwieścił sędziemu Jankowiakowi, że dalej boksować już nie ma ochoty. A może doskwierała mu złapana w piątej rundzie kontuzja łokcia? Wszystko jedno. Fakty są takie, że Mateusz Rzadkosz zadał mu dziś pierwszą porażkę przed czasem.