50 WYGRANYCH I ANI JEDNEJ PORAŻKI. OSIĄGNIĘCIE FLOYDA WYRÓWNANE
Niepokonany mistrz świata wygrał swoją pięćdziesiątą walkę na zawodowym ringu i wyrównał tym samym osiągnięcie Floyda Mayweathera Jr (50-0, 27 KO).
Chayaphon Moonsri (50-0, 18 KO) z Tajlandii to czempion WBC w dywizji słomkowej - najniższej bokserskiej kategorii wagowej. W swojej pięćdziesiątej walce 32-latek znokautował w piątej rundzie Panamczyka Leroya Estradę (16-3, 6 KO). Pojedynek odbył się w mieście Nakhon Ratchasima we wschodniej Tajlandii.
Walkę oglądał z trybun m.in. Mauricio Sulaiman, prezydent federacji World Boxing Council.
Mayweather, który ma w rekordzie oczywiście znacznie bardziej znanych i cenionych pięściarzy niż Moonsri, odniósł pięćdziesiąte zwycięstwo w sierpniu ubiegłego roku, pokonując Conora McGregora. Przyćmił tym samym osiągnięcie Rocky'ego Marciano, słynnego mistrza wagi ciężkiej, który zakończył karierę z bilansem walk 49-0.
Fakt faktem do Floyda daleko mu oj daleko
Pisząc że Floyd "PRZYĆMIŁ" rekord Marciano pokonując zawodnika mma, to odnosi się wrażenie jakoby Money osiągnął coś wyjątkowego. A tak naprawdę ta 50 wygrana jest strasznie naciągana, no bo nad kim było to zwycięstwo? Nad kolesiem który dostał licencję na jedną walkę.
Powinno to raczej brzmieć: "Floyd odniósł pięćdziesiąte zwycięstwo nad zawodnikiem MMA Conorem McGregorem dzięki czemu jego rekord okazał się lepszy niż słynnego Rocky'ego Marciano" albo coś w tym stylu.
Tak na poważnie: biorąc pod uwagę "nieskazitelne" rekordy to nawet nie ma sensu kogokolwiek do Floyda porównywać, bo wiadomo, że pod tym względem jest najlepszy, ale z drugiej strony według mnie takiemu Alemu nie dorównuje, choć tamten schodził z ringu bez zwycięstwa.
Jeżeli porówna się te "wybitne" rekordy np. z rekordem Julio Cesara Chaveza, który zremisował (!) po raz pierwszy dopiero w 88. walce, to nagle się okaże, że ich jedyna wartość polega na tym, że ich właściciele po prostu przeszli na emeryturę w odpowiednim momencie. To nic nie mówi o ich rzeczywistej, sportowej wartości.
no ale przecież Julio w znacznej części nabił ten swój rekord na słabych przeciwnikach (debiutantach, journymanach, emerytach). Pod względem klasy sportowej rywali żaden z tych "0-rekordzistów", ze wspomnianym Marciano na czele, nie ma żadnego podejścia do FMJ.
Trudno mi powiedzieć, co znaczy "w znacznej części", ale też nie w tym problem. W odniesieniu do każdego boksera można powiedzieć, że nie walczył tylko z mistrzami świata. To jasne. Chodzi o to, że ilość walk bez porażki to zabawa dla statystyków, bez żadnego przełożenia na wartość sportową. Dla mnie FMJ mógłby skończyć na Mannym i byłby nadal najlepszy w swojej erze - dominował jak nikt, czy się to komuś podoba, czy nie. Walki z Berto, czy McGregorem są bez znaczenia.
Co z tego, że Wasyl Łomaczenko ma jedną porażkę na koncie? Jeżeli nic złego się nie stanie, prawdopodobnie zakończy karierę jako jeden z największych w historii. Zaraz "zje" Linaresa i tak będzie dalej. I niech nikt nie gada o walce z Crawfordem, bo to inne kategorie. Jeżeli będzie gotowy fizycznie na taką walkę, to ona się odbędzie, a jeśli nie, to nie. Nic takie spekulacje nie zmieniają. Ilość walk bez porażki tym bardziej.
Jonak niestety ma w rekordzie remis więc nici