ŁOMACZENKO: CI, KTÓRZY ZOSTAJĄ W NAROŻNIKU, POWINNI DOSTAWAĆ MNIEJ
Czterech ostatnich rywali Wasyla Łomaczenki (10-1, 8 KO) pozostało w narożniku, poddając się w przerwach między rundami. Wspaniały technik tak zniechęca innych do walki. Sam sobie nadał przydomek "NoMasChenko", od sławnego "No Mas" Roberto Durana w rewanżu z Rayem Leonardem. Doskonały Ukrainiec nie chciałby jednak tak kończyć swoich walk, a raczej efektownie stopując swoich przeciwników.
Za dziesięć dni Wasyl ruszy na podbój trzeciej kategorii. Po zdobyciu tytułu mistrza świata wagi piórkowej oraz super piórkowej, tym razem zaatakuje championa WBA dywizji lekkiej, bardzo groźnego Jorge Linaresa (44-3, 27 KO). Czy notujący kapitalną serię Wenezuelczyk również podda się pomiędzy rundami? A może sprawi niespodziankę?
- Moi rywale poddają się w momencie, gdy zdają sobie sprawę z tego, że kontroluję pojedynek w stu procentach. Nie lubię tego, bo nie mogę pokazać wszystkiego co mam. Być może więc powinniśmy robić zapis w kontrakcie, mówiący o tym, że jeśli ktoś się podda w przerwie, nie dostanie pełnego wynagrodzenia - stwierdził Łomaczenko.
ŁOMACZENKO ZBIŁ RYWALA GOŁOWKINA? >>>
- Linares boksował ostatnio na pełnych dystansach i to wyjdzie mu na dobre, ale ja jestem zawodnikiem innego kalibru niż jego poprzedni przeciwnicy. Po dwóch-trzech rundach rozpoznania zacznę robić swoje. Tyle właśnie potrzebuję na rozpracowanie rywala i poznania jego atutów. Podstawą mojego boksu jest to, by wytrącić takim zawodnikom koncepcję, tak by nie mogli robić tego co chcą. W wadze lekkiej czuję się na tyle mocny, że sparowałem z zawodnikami wagi średniej - dodał Łomaczenko.