HAYE PRZED DZISIEJSZĄ KONFERENCJĄ: MUSZĘ KONTROLOWAĆ EMOCJE
David Haye (28-3, 26 KO) zapewnia przed dzisiejszą konferencją prasową w Liverpoolu - rodzinnym mieście Tony'ego Bellew (29-2-1, 19 KO), że tym razem nie straci panowania nad sobą, tak jak to miało miejsce w ubiegłym roku.
Na konferencję w lutym 2017 przyszło wielu kibiców Bellew, którzy zagłuszali Haye'a, gdy ten stanął na mównicy. Pięściarzowi w końcu puściły nerwy i nazwał sympatyków swojego rywala "je***ymi niedorozwojami". Na odchodne pokazał im jeszcze środkowy palec.
Dziś Haye wróci do Liverpoolu, gdzie spotka się z Bellew na konferencji przed zaplanowanym na sobotę rewanżem.
- Mam nadzieję, że będę się zachowywać jak profesjonalista, a nie piłkarski chuligan, tak jak to było ostatnio. Nie byłem wtedy zbyt przyjemny w stosunku do gości, którzy na mnie krzyczeli. Moja ówczesna postawa odzwierciedlała samą walkę, która była dość okropna. Nie mogę pozwolić, by emocje wzięły górę. Jeśli nie będę ich kontrolować na konferencji prasowej, to jak mam to zrobić w ringu? - stwierdził "Hayemaker".
Pierwszy pojedynek Anglików odbył się 4 marca ubiegłego roku. Debiutujący w wadze ciężkiej Bellew wygrał wtedy przez techniczny nokaut w jedenastej rundzie.
A po wszystkim jeszcze przegral :)
To jest boks, nie "Mulę Róż" ;)
Wszystkie te wypowiedzi, planowane czy nie, środkowe palce, itp. to trash-talk. Jest to obecne w boksie zawodowym od zawsze i stanowi jego nieodłączną część. Nikt normalny nie bierze tego typu gadek na poważnie. Możę tylko Wilder przesadził z tym "trupem w rekordzie" bo wyglądało jakby to mówił na poważnie...