PBN: UDANY POWRÓT DAMIANA JONAKA
Po blisko trzyletniej przerwie Damian Jonak (40-0-1, 21 KO) wrócił i na ringu w Częstochowie pokonał Marcosa Jesusa Cornejo (19-2, 18 KO).
Damian już pod koniec pierwszej minuty trafił mocnym lewym sierpowym, ale nie wyczuwał jeszcze trochę dystansu i większość jego ciosów pruło powietrze. Z każdą minutą jednak łapał swój rytm i w kocówce drugiego starcia dwukrotnie przewrócił przeciwnika - najpierw lewym hakiem na czoło, a potem prawym sierpowym przy linach. Gdy sędzia Gortat kończył drugie liczenie, zabrzmiał zbawienny gong dla Argentyńczyka.
W trzeciej rundzie Damian skoncentrował się na ciosach po dole, za to w czwartej znów polował na głowę przeciwnika. Trafił fajnym prawym podbródkiem, ale nie ponowił akcji i dał rywalowi wyjść z opresji. Trochę nieskoordynowany, momentami chaotyczny Argentyńczyk, w ataku nie był groźny, ale pozostawał nieustannie w ruchu i był trudnym punktem do trafienia. Na początku ostatnie, ósmej odsłony, Damian trafił prawym sierpowym, ale zamiast ponowić akcję, z grymasem bólu cofnął się, a potem boksował już lewą ręką.
Po ostatnim gongu sędziowie nie mogli mieć wątpliwości i zgodnie wskazali na Jonaka w stosunku 80:70.
- Jestem zwycięzcą, i nie chodzi o wygraną na ringu, a sam fakt, że wróciłem do boksu. Odnowiła się stara kontuzja, ale cieszę się najbardziej z tego powrotu. Muszę jednak więcej czasu spędzić na sali pracując nad techniką - powiedział po wykonanej robocie Jonak.
Jednak zbyt wysoko puścili jego walkę.
Powinien wyjść raczej na początku gali.
Dużo brakowało w jego boksie mimo tego że przeciwnik robił raczej za worek.
No ale długa przerwa...