WHYTE: BĘDĘ PRZY RINGU, JOSHUA TO CIĄGLE CEL NUMER JEDEN
Nie będzie przy ringu Deontaya Wildera (40-0, 39 KO), ale będzie Dillian Whyte (23-1, 17 KO). Anglik nie wyklucza, że skorzysta z okazji i rzuci Anthony'emu Joshui (20-0, 20 KO) wyzwanie, jeśli jego rodak odniesie w sobotę zwycięstwo.
- Pewnie spróbuję wejść na ring i powiem: "Zróbmy to!". Chciałbym się z nim zmierzyć jeszcze ze dwa albo trzy razy podczas mojej kariery. My zawsze będziemy chcieli spuścić sobie nawzajem manto. Jest między nami chemia. Cały czas jest on moim celem numer jeden, bo się po prostu nie lubimy - oznajmił 29-latek.
Joshua zmierzy się jutro w Cardiff z Josephem Parkerem (24-0, 18 KO). Wilder miał być obecny na tej walce, ale zrezygnował z przylotu na Wyspy, kiedy się dowiedział, że nie będzie mógł wejść na ring i rzucić wyzwania Joshui, jeśli ten wygra.
Koniec końców następnym rywalem Joshuy nie będzie być może ani Wilder, ani Whyte. Pięściarze ci mogą się natomiast zmierzyć ze sobą.
- Joshua nie życzyłby sobie niczego bardziej niż mojego zwycięstwa nad Wilderem. To by ustawiło nasz rewanż, obaj przystąpilibyśmy do niego jako mistrzowie świata. Tak się pisze historię boksu. Byłaby to jeszcze większa walka niż jego pojedynek z Wilderem - stwierdził Whyte.
Zwaśnieni Anglicy boksowali już ze sobą dwukrotnie. Na ringu amatorskim górą był Whyte, a na zawodowym Joshua, który znokautował swojego rodaka w siódmej rundzie pod koniec 2015 roku.
- Nie lubimy się, ale mamy do siebie mnóstwo szacunku. Jakoś tak po prostu jeden działa na drugiego, że ciągle chcemy się bić - powiedział Whyte.
lub błaganie o ponowną wypłatę od AJ ;d
Brazil to był przykład tylko