BROWNE: CAŁA PRESJA SPOCZYWA NA MOIM RYWALU
Już w sobotę w O2 Arenie w Londynie dojdzie do ciekawej walki na zapleczu czołówki wagi ciężkiej pomiędzy Dillianem Whytem (22-1, 16 KO) a Lucasem Brownem (25-0, 22 KO). Australijczyk twierdzi, że nie czuje przed tym pojedynkiem żadnej presji.
- Czuję się świenie. Podczas całego obozu bawiłem się doskonale i jestem bardzo podekscytowany sobotą - wyjawił Lucas Browne.
- Moje zwycięstwo nad Czagajewem miało być ogromnym krokiem w przód, ale stało się, co się stało, więc muszę teraz odbudować się tą walką. Kocham duże wyzwania i dziękuję Wielkiej Brytanii, że umożliwiono mi je tutaj podjąć - dodał były regularny czempion federacji WBA w królewskiej dywizji.
Reprezentant Australii twierdzi, że rola underdoga w pojedynku z Brytyjczykiem bardzo mu odpowiada.
- Wejdę do ringu jako underdog, ale to dla mnie tylko lepiej, nie czuję żadnej presji. Whyte nie dość, że musi mnie znokautować, to powinien to zrobić w dobrym stylu. Wobec mnie nie ma takich oczekiwań, ale i tak prognozuję nokaut. Dillian to dobry pięściarz, ale myślę, że ja mam po prostu od niego więcej do zaoferowania - zakończył Lucas Browne.
Transmisja z pojedynku Whyte vs Browne w sobotę od godz. 20.00 na antenie Polsatu Sport Fight.
Myślę podobnie, Browne będzie musiał znokautować Whyta, gdyż jeśli ten przetrwa pełen dystans, to mogą mu dać zwycięstwo jak z Chisorą.
Stawiam na Browna.
Złamie łajdaka i być może znokautuje 8-10 runda.
Browne miał duży potencjał, ale od 2015 r. ma jedną walkę rocznie, dwie z nich z żenująco słabymi rywalami (obaj przegrali ponad 50% swoich walk), pokonaniem Czagajewa też nie ma się co emocjonować, była to jego ostatnia walka, miał wtedy 38 lat, z czego niemal 20 spędzonych na zawodowych ringach, to nie był ten sam człowiek, który walczył z Kliczką w 2009 roku.
Moim zdaniem wygra Whyte przez KO w okolicach 8 rundy.