MISTRZ OLIMPIJSKI W WADZE SUPER CIĘŻKIEJ ZAWIESZONY NA ROK!
Tego nikt się nie spodziewał. Dwadzieścia cztery godziny po wpadce Saula Alvareza na jednej z wyrywkowych kontroli antydopingowej świat obiegła informacja o kolejnym zamieszaniu z inną gwiazdą w roli głównej.
Co prawda Tony Yoka (3-0, 2 KO) ma na koncie dopiero trzy zawodowe walki, a czwartą zaplanowano mu na 7 kwietnia z Cyrilem Leonetem, ale to przecież mistrz świata wagi super ciężkiej z 2015 roku w boksie amatorskim i przede wszystkim mistrz olimpijski sprzed dwóch lat. To właśnie on miał zastąpić Wildera i Joshuę za parę lat na tronie królewskiej kategorii. Tymczasem już na samym początku zawodowej kariery skandal.
Francuska federacja bokserska zdyskwalifikowała swojego mistrza na rok. Powód? Już po raz czwarty uniknął kontroli antydopingowej. Chodzi o niezapowiedziane testy. Zawodnicy mają obowiązek podawania swojej lokalizacji, tak by można było ich przebadać w każdej chwili.
Arnaud Pericard - prawnik pięściarza, poinformował, że za pierwszym razem jego klient opuścił badania, bo leciał samolotem z obozu za oceanem. Za drugim razem miał być na urlopie. Ostatnie dwie kontrole przyszły do jego domu we Francji, podczas gdy zawodnik trenował w Ameryce pod okiem sławnego szkoleniowca Virgila Huntera. Dziennikarze L'Equipe twierdzą jednak, że ominął również kontrolę tuż przed grudniowym pojedynkiem z Alim Baghouzem (10-1-1), którego Yoka zastopował w drugiej rundzie.
Niespełna 26-letni prospekt wagi ciężkiej związał się kontraktem z Richardem Schaeferem z grupy Ringstar przy współpracy z Davidem Haye'em.
Teraz przynajmniej nikt mu dupy nie będzie zawracał tylko spokojnie zrobi kilka cykli i za rok zobaczymy Yoke v2. Już widzę to pieprzenie o ciężkiej pracy na siłowni :D
nigdy się nie badał,to też i nie wpadał
wpadła komisja, co u niego słychać
doktor chętnie dzisiaj, Tone'go by przebadał
Tony kameleon, Yoka wciąż w podróży
prawdziwy globtroter, podroż mu nie służy
goście wciąż wpadają, a francuza nie ma
Tony na wycieczce,kiepska to jest ściema
refren
Mamy zawieszenie, koniec tej zabawy
w ciuciubabkę z nami, proszę nie ma sprawy
dwanaście to miesięcy, tyle odpoczynku
długi urlop czeka,ciebie kurde byku
Szpryca już gotowa, zaraz będzie kłucie
mięsień mu urośnie i samopoczucie
potem dynamika, także wytrzymałość
refleks znakomity, koksów to przypadłość
złoty medalista, to jest olimpijski
świetny był amator, w ringu dosyć śliski
dzisiaj już podbija, ringi zawodowe
każdy się koksuję, co nam Tony powie
refren
Mamy zawieszenie, koniec tej zabawy
w ciuciubabkę z nami, proszę nie ma sprawy
dwanaście to miesięcy, tyle odpoczynku
długi urlop czeka,ciebie kurde byku
To niech przyjadą na walkę gamonie i zbadają go w szatni
obcy ludzie by tylko przeszkadzali.
Poza tym jeżeli koleś lubj ego sztab ma problem z zatelefonowaniem/napisaniem emaila do odpowiedniej osoby z tej komisji od dopingu, że jedzie gdzieś na dłuższy czas, to ja przepraszam. Komedia i dziadostwo.
PS. Zgadzam się z Riddick. Bardzo prawdopodobne jest to, że koleś wróci jako siłacz obudowany mięśniami w wersji 2.0
Bo to jest zabawa w kotka i myszkę.
Wiadomo że żeby zdobyć olimpijski medal to trzeba ostro koksować.
A tu mamy zawodowców. 99% z nich bierze.Wiec po co oszukiwać ludzi że się walczy z dopingiem.
Wtedy więc ci najbogatsi mieliby już mega, mega przewagę. Po drugie chcesz oglądać w ringu koksów jak z zawodów strongman? Nie, absolutnie. Doping trzeba tępić. Poza tym skąd wiesz, że 99% bierze? To tylko Twoja opinia.
"Ciekawe czy Wilder jest czysty."
Oczywiście, że nie jest. W boksie zawodowym to pewnie cała czołówka bierze.
Gdyby zalegalizowali sterydy to wszyscy by brali bez umiaru, a jak są kontrole to muszą się chamować.
Ja wierze w to, że w boksie można ciężką pracą dojść na szczyt bez sterydów ale też uważam, że 99% bierze. Gdzieś kiedyś czytałem, że może 4 na 100 osób daje się złapać na kontroli. Jak ktoś ma od sterydów swoich lekarzy to go nie złapią.