TYSON FURY SPARUJE Z BROWNE'EM, WKRÓTCE 'WIELKIE WIADOMOŚCI'
Tyson Fury (25-0, 18 KO) był już między linami z innymi zawodnikami od czasu powrotu do treningów, lecz była to bardziej zabawa. Teraz, po raz pierwszy od wielu miesięcy, znów zaczął sparować. I to nie z byle kim.
Były król wagi ciężkiej stracił już sporo kilogramów i z tygodnia na tydzień powraca do coraz lepszej formy. "Król Cyganów" zapowiada, że w przeciągu kilku dni ogłosi "ekscytującą wiadomość". A póki tego nie zrobi, ostro zasuwa na treningach.
Fury korzysta z ośrodka treningowego swojego kumpla Ricky'ego Hattona. A on jest przecież promotorem i trenerem Lucasa Browne'a (25-0, 22 KO). I właśnie 39-letni australijski siłacz sparuje z Tysonem. To obopólna korzyść, ponieważ Browne już 24 marca spotka się z Dillianem Whyte'em (22-1, 16 KO).
"Wielkie dzięki dla Lucasa za te sparingi. To jest naprawdę coś. Czuję się bardzo dobrze. W ciągu kilku najbliższych dni powinienem wam już przekazać informacje odnośnie mojego powrotu" - napisał na jednym z portali społecznościowych Fury.
Data: 06-03-2018 17:24:28
Interesuje sie boksem dopiero od niedawna
Nawet tak pomyślałem widząc niektóre Twoje teorie...
BlackDog jeszcze pol biedy, ale KOTH to jest dopiero ignorant i slepiec zawalony subiektywnymi uprzedzeniami xD
fury z tysonem ma wspolne tylko to, ze u jednego to imie a u drugiego nazwisko. style walki drastycznie rozne. furego nie da sie ogladac, jest nudny w ringu jak flaki z olejem. caly swoj fejm ma dzieki jednej walce i klapaniu dziobem glupot. mam mu za zle przekladanie walki z wiekowym juz kliczko, zwlaszcza, ze bezczelnie sciemnial w tym czasie zajmujac sie chlaniem i cpaniem.
niech wraca, zawsze to jakies nowe emocje w HW. przy okazji - jest jedna z nielicznych postaci w boksie, ktorej nie zycze dobrze, co sie prawie u mnie nie zdarza. nawet gdy kibicuje jednemu, to zawsze doceniam przeciwnika i nie widze problemu gdy moj faworyt przegra. zwlaszcza, jesli walka byla przednia. gosc jest odpychajacy jak cholera.
dobry w rekordzie.
Powiem wam, że troszkę zmieniła mi się perspektywa, tym bardziej, że opadły już emocje po ostatniej walce Wildera.
Najciekawiej i bardzo podobnie wygląda rozwój na przestrzeni lat Wildera i Furego właśnie.
Oglądając ich walki z przeszłości nie dowierzam, czego dokonali, jak się rozwinęli. Przecież oni zanim byli sławni, toczyli tak słabe walki z totalnymi ogórami, że w tamtym okresie jakby mi ktoś powiedział, że jeden pokona Wladka, a drugi będzie MŚ i obije Ortiza, to zabiłbym go śmiechem.
Nie wiem co myśleć o Furym, moim zdaniem nie pokona żadnego z dzisiejszych mistrzów.
A Wilder-AJ? 50/50, Joshua też przecież nie stoi w miejscu, i wydaje mi się, że względem Wildera jest cały czas ten jeden krok do przodu.