MAŁE PIĘŚCI: BIBLIOTEKA BRYTYJSKA
O walce Wilder vs Ortiz przeczytacie w ''Małych pięściach'' w przyszłym tygodniu, tymczasem przenieśmy się do kolebki współczesnego pięściarstwa. Przed Wami artykuł z ''The Spectator'' (10.02.1866), opisujący pogrzeb Toma Sayersa, jednego z najepszych pięściarzy świata w latach 1850-1860. Sayers walczyłby dzisiaj w wadze junior średniej, a w swoim czasie rywalizował z zawodnikami cięższymi nawet o 30 kilogramów. Opisu jego ostatniej drogi nie odważę się tłumaczyć, oryginał jest po prostu zbyt mocny. Uzupełniłem go jedynie dwoma rzeczami: zdjęciem pięknego grobu Sayersa na londyńskim cmentarzu Highgate i piosenką o walce Sayers vs Heenan, pierwszym pojedynku o mistrzostwo świata. Oto pełnokrwisty, brytyjski folk w wykonaniu A.L. Lloyda, stara whisky na zagojenie ran po starciu z wielkomiejską tłuszczą.
"Około czterech z pięciu tygodni temu dziwna procesja przedarła się przez północno-zachodnie przedmieścia Londynu, od Camden Town do Cmentarza Highgate, Pere-la-Chaise z brytyjskiej metropolii. Tłum o długości ponad dwóch mil popycha hałaśliwie drogę, otaczając pociąg pogrzebowy o niezwykłym charakterze. aspekt. Trasę, narysowaną przez cztery koniowate koniaki, poprzedziła grupa raczej jowialnie wyglądających muzyków, a zaraz za nim, jako główny żałobnik, olbrzymi pies rasy St.Bernard, siedzący w samotności na wierzchołek małego kucyka.
Ogromny tłum, złożony z resztek mieszkańców Londynu, wciąż krzyczał i huczał, a dźwięk mosiężnych instrumentów powodował, że cały ten odgłos wydawał się paskudny; ale wielki pies siedział tam niewzruszony na swoim piedestale, cichy i poważny, jedyny prawdziwy żałobnik i jedyne przyzwoite stworzenie w tym ogromnym mnóstwie. W ten sposób procesja toczyła się dalej, aż dotarła do bram cmentarza, została zatrzymana przez policję, której zadaniem było zachowanie uporządkowanego zachowania przynajmniej w towarzystwie zmarłych.
Jednak nie było tak, że tłum zrozumiał; Nastąpiła ostra i krótka walka, a bramy zostały przełamane siłą, włóczęga wpadła na świętą okolicę, depcząc po krzakach i kwiatach i tańcząc na grobach. W tym całym hałaśliwym zgiełku, trumnie, centrum i głównym przedmiocie procesji, spoczął na jej gliniastej głębi, a gdy tłum pozostał na cmentarzu, krzycząc i przeklinając, samochód pogrzebowy cofnął się, poprzedzony wesołym zespołem grając wesołą melodię i podążając jak przedtem przez milczącego, szlachetnie wyglądającego psa."
A wyznawcy jednak mimo wszystko czekają na kilka słów o walce Wilder-Ortiz.
Ja do rana dziś nie śpię i czujnie czekam na jakieś krótkie podsumowanie.