WIELKA WOJNA - GROMADZKI NIEZNACZNIE LEPSZY OD WIERZBICKIEGO
To miała być wojna i była! Po znakomitych osiemnastu minutach Tomasz Gromadzki (6-1-1, 1 KO) pokonał uznanego zawodnika K-1, dziś debiutującego w boksie Wojciecha Wierzbickiego (0-1).
Zgodnie z przypuszczeniami już na samym starcie obaj ruszyli do ataku i wymieniali ciosy w półdystansie. Na początku drugiej rundy Wojtkowi pękł lewy łuk brwiowy. Wtedy Tomek wyczuł swoją szansę i zasypał go obszernymi sierpami. Większość z nich pruła powietrze, lecz wyprowadził ich tyle, że kilka doszło celu. Niemal równo z gongiem poprawił jeszcze akcją lewy-prawy, właśnie w to krwawiące oko. Po przerwie rozgorzała wojna na wyniszczenie. Wierzbicki bił mniej, za to chyba mocniej. Gromadzki w swoim stylu zasypywał oponenta dużą ilością uderzeń. I to była dobra taktyka, bo trzecią rundę również wygrał "Zadyma".
W czwartym starciu Wierzbicki ładnie zaczął bić hakami na korpus. To robiło wrażenie na coraz bardziej zmęczonym Gromadzkim, który jednak ratował się skutecznym prawym podbródkiem i prawym sierpem. W przedostatniej odsłonie Tomek miał już straszne braki kondycyjne, tylko że on dawał z siebie absolutne sto procent, podczas gdy świeższy Wierzbicki przechodził jakby trochę obok tej rundy. I choć wydawało się, że Tomek zaraz przewróci się ze zmęczenia bez ciosu, to on wygrał ten odcinek 10:9.
Na początku szóstego starcia Wojtek skontrował ładnym prawym podbródkiem. Ambitny Gromadzki szybko jednak odpowiedział swoimi akcjami. W połowie rundy zepchnięty do defensywy Wierzbicki skontrował prawym sierpem i to on przeszedł do kontrofensywy. Ale Wierzbicki nie lubi się cofać, więc kilkanaście sekund później to znów on szedł do przodu. Znakomita ostatnia minuta rozgrzała całą salę, a komentujący ten pojedynek Andrzej Kostyra krzyczał "Trzecia wojna światowa". Obaj zostawili serce i krew, za co dostali zasłużone, gromkie brawa. "Na następnej gali musi dojść do rewanżu. Czekam na ich rundę numer siedem, osiem i kolejne" - dodał drugi z komentatorów, Grzegorz Proksa.
Sędziowie mieli trudne zadanie. Ostatecznie wyjątkowo jednomyślnie - 58:56, wskazali na Tomka Gromadzkiego. Rewanż? My jesteśmy na tak!
- Porażka zawsze boli. Być może powinienem zejść o jedną kategorię niżej - powiedział po wszystkim Wierzbicki.
- Trzeba było dać z siebie wszystko i dałem - wtrącił zmęczony, ale uradowany tryumfator.
Na pewno nie mial na mysli tego o czym napisales.