WARD: BOKS NIE POZWALA OT TAK ODEJŚĆ
Andre Ward (32-0, 16 KO) niczego nie potwierdza i niczemu nie zaprzecza. Od kilku dni trwają spekulacje, czy Amerykanin wróci do boksu i w jakiej wadze.
Początek tym dyskusjom dał sam 33-latek, który napisał na Twitterze, że waży 199 funtów i szykuje "coś wyjątkowego". W wywiadzie udzielonym portalowi fighthype.com Ward nie potwierdził oficjalnie, że wraca, ale z jego wypowiedzi wynika, że bierze taką możliwość pod uwagę.
- Boks nie pozwala ci ot tak sobie odejść, wystarczy popatrzeć na historię tego sportu. Nie da się odejść w stronę zachodzącego słońca, kiedy masz coś jeszcze w baku. Boks do ciebie mówi: "Zobaczymy, na ile szczere było to twoje przejście na emeryturę. Co myślisz na przykład o tej propozycji?". Albo jakiś zawodnik staje przed kamerą i wprost wywołuje moje nazwisko. Zobaczymy więc, co się wydarzy - powiedział.
- Powiem tak - pozostawanie w stanie gotowości leży w mojej naturze. Nie mam żadnych konkretnych planów, nie planuję powrotu, ale zawsze jestem w gotowości. To moja natura. Trenuję od 23 lat i nie miałem w tym okresie wiele czasu na odpoczynek. Nie mogę ot tak się od tego wszystkiego odłączyć. Będę gotowy. Mam dwóch nastoletnich synów, choćby dla nich muszę być w formie. Od czasu do czasu próbują mu przetestować, sprawdzić, w jakim sami znajdują się miejscu. Pokazuję im, że nie są jeszcze gotowi. Ale też próbuję ich zachęcać, nie mówię tylko, że mają ciężko pracować i pozostać skupieni, pracuję razem z nimi - dodał.
Ward po raz ostatni boksował 17 czerwca 2017 roku. Pokonał wtedy po raz drugi Siergieja Kowaliowa i obronił pasy IBF, WBA Super oraz WBO w wadze półciężkiej. O przejściu na emeryturę poinformował we wrześniu.
Ale na litość boska może by tak chociaż trochę poczekać
Mówił coś kiedyś o wadze ciężkiej.Życze mu tego.A nawet junior ciężka wystarczy na niego.
Z Usykiem to on szans nie ma, noc chyba że będzie go ciągle po jajach bił.
Dla mnie osobiście waga CW to strata czasu. Gdyby poczekał aż w tym roku Joshua zunifikuje pasy, i pózniej dopchał się do walki o 3 albo 4 pasy.
ps. Widze, że jesteś jednym z bardzo niewielu użytkowników tego forum, którzy cokolwiek mają pojęcie o tym sporcie :)
To co wtedy???
Ha ha ha Faktycznie się znasz.
walka marzenie, starcie dwóch kameleonów. Obydwaj posiadają umiejętności techniczno-adaptacyjne
najwyższych lotów.
Pierwsza, najbezpieczniejsza wersja to walka z Lebiodą, po prostu po to, aby zapisać się w historii, jako posiadacz pasa w CW. Co do szans, to myślę, że akurat z rosjaninem miałby je spore. Denis już nie jest tym samym piesciarzem, co jeszcze 2, 3 lata temu.
Druga opcja, to poczekanie na zwycięzcę turnieju w CW. Wydaje się, że będzie nim Usyk. Ta opcja jest bardzo mocno ryzykowna, gdyż zapewne nie będzie gwarantowala wystarczająco dużej gaży, a za to będzie gwarantowała porażkę. Nie widzę argumentów po stronie Amerykanina, na pokonanie Ukraińca.
Na koniec została wycieczka do HW i walka z AJ. Brzmi to jak science fiction, ale nie wykluczałbym tej opcji ze względu na olbrzymie ego Warda. Myślę, że w jego głowie tli się szaleńcza nadzieja na pokonanie AJ. Dla mnie jego walka z Anglikem byłaby samobójstwem. Osobiście myślę, że bardzo trudno byłoby zorganizować taki pojedynek z wielu względów. Po pierwsze, Josh jako zunifikowany mistrz swiata, nie ma czasu na dobrowolne obrony. Druga sprawa, to ze wzgledu na pierwsze, Ward musilaby stac sie obowiązkowym, a to oznacza ryzyko w każdej walce z jakimkolwiek ciężkim. Trzecia sprawa, to wątpliwa jest sama chęć Antka na taki pojedynek. Zwycięstwo nad Ameykaninem nic mu nie daje, oprócz szyderstw psycho fanów Wildera, że bije mniejszych. Kolejna kwestia, to zgoda komisji na taką walkę. Ward jest sporo mniejszy, więc taka przygoda mogłaby się skończyć szpitalem.