TRENER PETERSONA: NIE POZWOLIŁBYM, ŻEBY ZGINĄŁ W RINGU
Lamont Peterson (35-4-1, 17 KO), który został nad ranem rozbity przez Errola Spence'a Jr (23-0, 20 KO), oświadczył, że zastanowi się, czy nie przejść na bokserską emeryturę.
- To coś, o czym będę musiał pomyśleć w ciągu najbliższych kilku tygodni - oświadczył Amerykanin, który w środę będzie obchodzić trzydzieste czwarte urodziny.
Narożnik Petersona przerwał pojedynek o pas IBF w wadze półśredniej po siedmiu nierównych rundach.
- Ciężko było oczywiście podjąć tę decyzję. Tak jak jednak powiedziałem w ringu, prędzej oddałbym swoje życie, niż pozwolił, aby mój dzieciak zginął między linami. W narożniku Lamont powiedział do mnie coś, co utkwiło mi w pamięci. Stwierdził: "Decyzja należy do ciebie. Mam za dużą stratę, pójdę więc na całość". Wiedziałem, że ma za dużo luk w obronie, że Errol jest zbyt świeży, zbyt silny. Dlatego przerwałem walkę. Nie wiem, ile jeszcze nam zostało, ale wiem jedno - nigdy, przenigdy nie spotkałem człowieka takiego jak on i jego brat. Kocham go, jestem z niego dumny, a jak będzie chciał dalej walczyć, to ja nie mam nic przeciwko - powiedział na konferencji prasowej Barry Hunter, trener Petersona.
Pokonany zarobił za pojedynek na Brooklynie 600 tys. dolarów. Spence otrzymał 1,2 miliona.
Czas na większe wyzwania dla Spence'a jr.