BIWOL: TRUDNO POWIEDZIEĆ, CZY KOWALIOW WRÓCIŁ NA DOBRE
Siergiej Kowaliow (31-2-1, 27 KO) powrócił w wielkim stylu i demolując Wiaczesława Szabrańskiego odzyskał tytuł mistrza świata wagi półciężkiej federacji WBO. W międzyczasie jednak pozostałe dwa pasy rozeszły się po innych zawodnikach. Jednym z nich jest Dimitrij Biwol (12-0, 10 KO), champion według organizacji WBA.
Kto jest teraz liderem w limicie 175 funtów (79,4kg)? Trudno wskazać takowego. Jedni uważają, że Kowaliow po odejściu na sportową emeryturę Andre Warda znów jest najmocniejszy. Inni wskazują na podstarzałego, lecz wciąż wygrywającego Adonisa Stevensona, mistrza WBC. Duże nadzieje wiąże się również z dwoma nowymi mistrzami - zasiadającym na tronie IBF Arturem Beterbijewem i właśnie Biwolem.
- To była dobra walka w wykonaniu Siergieja, ale trwała przecież niecałe dwie rundy. Trudno więc jednoznacznie wskazać, czy on wrócił na dobre do dawnej formy - mówi Biwol, który 3 marca wystąpi razem z Kowaliowem na tej samej gali w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Naprzeciw "Krushera" stanie Igor Michalkin (21-1, 9 KO), natomiast pretendentem dla Biwola będzie dużo groźniejszy Sullivan Barrera (21-1, 14 KO).
kapitalny lewy prosty, niesamowity wręcz ciąg na rywala, no robi to wrażenie,
na papierze wydaję się, iż Kowaliow, to nadal za wysokie progi dla niego,
ale w ringu kto to wie, co by się tam wydarzyło, wpierw może niech rozprawi się
z Barrerą, a łatwo wcale nie będzie miał.