WZRUSZONY RICARDO MAYORGA ŻEGNA SIĘ Z BOKSEM

Był taki moment na początku wieku, gdy Ricardo Mayorga (32-10-1, 26 KO) uważany był za jedną z największych gwiazd w boksie zawodowym. Ale na każdego kiedyś przychodzi czas. Na "El Matadora" przyszedł tak naprawdę już dawno, lecz dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę.

Obchodzący wkrótce 45. urodziny pięściarz z Nikaragui ostatnie wartościowe zwycięstwo zanotował dekadę temu, gdy wypunktował Fernando Vargasa. Potem jeszcze kilka razy wygrywał, lecz już z zawodnikami, którzy wcześniej nie mogli być choćby jego sparingpartnerami. Dwa miesiące temu przegrał po raz dziesiąty, tym razem w Rosji z Andriejem Sirotkinem.

- Jeszcze będąc dzieciakiem obiecałem mamie, że kiedyś zostanę mistrzem świata. Po 112 walkach amatorskich, z których wygrałem 107, a 5 przegrałem na punkty, podpisałem kontrakt zawodowy. Po dwudziestu kilku występach nagle wskoczyłem na wielką scenę. Niestety sport na najwyższym poziomie jest dla młodych ludzi. Niestety ja już młodszy nie będę i nadszedł czas, bym zawiesił rękawice na kołku i pożegnał boks - mówi ze łzami w oczach były mistrz świata wagi półśredniej oraz junior średniej, a także jedne z najwyżej rozstawiony w pewnym momencie zawodnik w zestawieniach P4P.

Mayorga w 2002 roku zdemolował Andrew Lewisa, w którym wielu specjalistów widziało nie tylko mistrza WBA, ale również przyszłą gwiazdę. Uznano to wówczas za wypadek przy pracy Lewisa, lecz gdy Ricardo dziesięć miesięcy później zdemolował (TKO 3) samego Vernona Forresta, dwukrotnego pogromcę Shane'a Mosleya, "El Matador" stał się wielką światową gwiazdą. Potem jeszcze udowodnił swój potencjał, wygrywając z Forrestem w rewanżu na punkty. Zunifikował już dwa pasy wagi półśredniej, by pod koniec 2013 przystąpić do pełnej unifikacji. Przegrał jednak na punkty stosunkiem głosów dwa do remisu z Cory Spinksem. Ale dodajmy, że werdykt był bardzo kontrowersyjny i wielu do dziś przekonuje, że Mayorga został wówczas pokrzywdzony. Było też lanie z rąk wybitnego Felixa Trinidada czy Oscara De La Hoyi, ale Mayorga pokonując Michele Piccirillo sięgnął jeszcze po pas WBC dywizji junior średniej. Przegrywał potem z Mosleyem, Cotto, ale był już dawno po swoim najlepszym okresie. Bo gdy był w gazie, potrafił przyjąć na szczękę każdy cios, by odpowiedzieć jeszcze mocniej swoim. Nigdy nie był technikiem, ale wojownikiem był wielkim...

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: sjerrg
Data: 16-01-2018 10:20:53 
Nareście..
 Autor komentarza: puncher48
Data: 16-01-2018 11:30:50 
Tak, skończyć powinien już dawno, ale jako zawodnik kolorowy był niczym tęcza,

a jego kariera iście wybuchowa.
 Autor komentarza: MLJ
Data: 16-01-2018 11:35:30 
Mayorga - Ciekawa postać, ale też trzeba kawał pięściarza z betonowym łbem. Do tego trashtalking i fajki w ringu.. A po walce grzeczniuteńki :)
 Autor komentarza: Sajgonski
Data: 16-01-2018 12:36:06 
Wariat, cepiarz, bitnik, o trashtalkingu i fajkach napisał już MLJ. Dzięki takim świrom ten sport jest bardziej kolorowy. Ja go cholernie lubię i będę lubił.
 Autor komentarza: Granat
Data: 16-01-2018 15:54:40 
http://www.bokser.org/content/2012/02/21/200321/index.jsp

Trochę trashtalku Mayorgi... było z czego boki zrywać :D
 Autor komentarza: teanshin
Data: 17-01-2018 14:18:14 
Koleś jarał 2 paczki dziennie i został mistrzem świata w sporcie w który kondycja odgrywa kluczowe znaczenie. To się nazywa miec predyspozycje do sportu.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.