MAYWEATHER JR: DE LA HOYA JEST O MNIE ZAZDROSNY
Floyd Mayweather Jr i Oscar De La Hoya od lat nie pałają do siebie sympatią. Dziś "Money" w rozmowie z mediami stwierdził, że jego zdaniem negatywny stosunek "Golden Boy'a" do jego osoby wynika wyłącznie z zazdrości.
Rozmowa dotyczyła kariery jednego z najlepszych pięściarzy w historii. Po pewnym czasie Mayweather zaatakował jednak swego dawnego rywala, Oscara De La Hoyę, sugerując że gdyby nie on, to już wcześniej zarabiałby ogromne sumy wynikające z przychodów z PPV.
- Myślę, że moją pierwszą walką transmitowaną w systemie PPV mogło być już starcie z Diego Corralesem, albo nawet Angelem Manfredym. Oni jednak uznali, że to za małe walki. Top Rank było ślepo zapatrzone w Oscara De La Hoyę, czyli faceta, który jest o mnie teraz tak zazdrosny, że aż wstyd - wyznał Mayweather.
Przypomnijmy, że Mayweather i De La Hoya mieli okazję w ringu wyjaśnić sobie, który z nich jest lepszym pięściarzem. 5 maja 2007 roku w Las Vegas na punkty lepszy okazał się być "Money", choć są i tacy, którzy widzieli w tamtym pojedynku przewagę zawodnika z meksykańskimi korzeniami.
- Niektórzy mówią "przecież ten gość pokonał Floyda Mayweathera". Rozumiecie to? Oni uważają, że należało mu się zwycięstwo, bo w czterech z dwunastu rund trafił mnie kilkoma celnymi ciosami. To śmieszne. Odtwórzcie sobie tę walkę i sami zobaczcie - dodał "Money".
- Nie zarobił ode mnie więcej pieniędzy. Nie był ode mnie lepszym pięściarzem. Nie miał takiej defensywy jak ja, nie miał takiej ofensywy jak ja, nie miał takiej szczęki. Ja nigdy nie leżałem na deskach. Mogłem walczyć na środku ringu, na linach, mogłem kontrować i atakować. Wiele razy to udowodniłem - przechwala się Mayweather.
- Mimo że przez dziesięć ostatnich lat moje ciało nie było już w pełni sprawne, to nadal znajdowałem sposoby, by pokonywać kolejnych pięścarzy z galerii sław. Wszystko dzięki psychice. Moja gra mentalna była szalona, potrafiłem znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Nigdy nie płakałem ani nie narzekałem - zakończył Floyd Mayweather.
De La Hoya miał w życiu różne problemy jednak zdobył uznanie, wielkie sukcesy, dużo zarobił i dalej zarabia.
Jest człowiekiem sukcesu z pewnymi minusami jak u większości.
Szkoda, że tak chętnie nie gada o swojej jedynej zawodowej przegranej, świat widział Floydzie co się stało ponad 15 lat temu. 49-1 już nie robiłoby takiego wrażenia, nie byłoby mitu 0 w rekordzie.
http://blindgossip.com/wp-content/uploads/2015/09/oscar-de-la-hoya-fishnets-2.png
Nigdy.
Canelo został rozboksoawny jak mały chłopiec . Z tego co pamiętam Alvarez powtarzał żę wszedł na wyższy poziom dzięki walce z Mayweatherem i już nie popełni tych samych błędów ...
No może i tak .... z 50 lvl ... na 51 ... gratuluje :S