KELLY PAVLIK WRÓCI ZA... 12 MILIONÓW
Kelly Pavlik (40-2, 34 KO) był wielkim mistrzem wagi średniej, ale kłopoty z alkoholem sprawiły, że w najlepszym okresie swojej kariery zawiesił rękawice na kołku. Około rok temu "Duch" dostał propozycję spotkania z Giennadijem Gołowkinem (37-0-1, 33 KO), aktualnym królem w limicie 160 funtów. Postawił jednak warunki zaporowe.
Pavlik pozostaje konsekwentny w swoich postanowieniach, tym bardziej, że dobrze zainwestował i na biedę nie narzeka. Kiedy zaoferowano mu konfrontację z "GGG", zażądał za nią dwanaście milionów dolarów.
- Boksowałem od dziewiątego roku życia, miałem znakomitą karierę, dobrze zainwestowałem, nie ma więc potrzeby, bym wracał. Były jakieś rozmowy rok temu w sprawie ewentualnej walki z Gołowkinem, ale nie byłbym już na pewno w stanie osiągnąć limitu wagi średniej. Kiedy spotkałem się z Sergio Martinezem, który odebrał mi tytuły, miałem już olbrzymie problemy ze zbijaniem tych kilogramów. Nie będzie powrotu, no chyba, że ktoś zapłaci mi dwanaście milionów. Na emeryturze czuję się dobrze - zapewnia Pavlik, mający na rozkładzie wielkie zwycięstwa nad Edisonem Mirandą (TKO 7) czy dwukrotnie nad Jermainem Taylorem (TKO 7 i PKT 12).
Zapytany o zeszłoroczną walkę Kazacha z inną gwiazdą boksu zawodowego, Saulem Alvarezem (49-1-2, 34 KO), Amerykanin opowiedział się za Kazachem. - Moim zdaniem Gołowkin wygrał wtedy w rundach dziewięć do trzech. Ale nie zdziwię się, jeśli rewanż będzie wyglądał inaczej.