CURTIS STEVENS SCHODZI W DÓŁ, CHCE CHARLO BĄDŹ HURDA
Curtis Stevens (29-6, 21 KO) już w wadze super średniej był bardzo groźny, choć gdy zdał sobie sprawę, że na ten limit jest zbyt mały, przeniósł się do średniej. Tam radził sobie jeszcze lepiej, lecz w dobie takich pięściarzy jak Gołowkin czy Canelo, musiał odrzucić mistrzowskie ambicje. Zdecydował się więc zbić kolejne kilogramy.
Mocno bijący pięściarz z Brownsville w Nowym Jorku od teraz chce startować na granicy 154 funtów (69,85kg), czyli w kategorii junior średniej. I ma nadzieję, że wkrótce uda się mu stanąć naprzeciw Jermella Charlo (30-0, 15 KO) - mistrza WBC, bądź Jarretta Hurda (21-0, 15 KO) - championa według IBF.
Andre Rozier, jeden z najlepszych obecnie trenerów w tym biznesie, przekonuje, że szczególnie Hurd byłby dobrym wyborem dla jego podopiecznego.
- Curtis chce walk z Charlo i Hurdem. Moim zdaniem Hurd pasowałby mu najbardziej. On lubi zaatakować i zanim zorientowałby się, co na niego czeka, zebrałby już od Curtisa kilka potężnych bomb. Co prawda tamten facet potrafi przyjąć cios, ale co innego cios od Stevensa. Jego nie można porównać do innych zawodników. Kilka mocnych bomb od Curtisa i byłby koniec - uważa Rozier.
w 160 sa duze naziwska i spora kasa: walka z kimkolwiek z 4 GGG, Canelo, Jacobs czy Saunders na wyspach to dobra wyplata
w 154 nie ma kasy a jest tylko wpierdol: Lara, Hrud, Charlo czy Ericsson, Lubin....