SALIDO SZYBKO ZMIENIŁ ZDANIE - KONIEC CZTERODNIOWEJ EMERYTURY
To jedna z najkrótszych emerytur sportowych w historii. W niedzielny poranek rozżalony po porażce przed czasem Orlando Salido (44-14-4, 31 KO) zapowiedział zakończenie kariery. Ale być może Wasylowi Łomaczence (10-1, 8 KO) uda się jeszcze dopaść swojego jedynego pogromcę.
- Koniec. Mój czas się najwidoczniej skończył. To była ostatnia walka w mojej karierze. Te wszystkie lata spędzone w ringu i trudne walki sprawiły, że nie ma już we mnie tego czegoś, co miałem kiedyś. Pokonałem wielu świetnych rywali, niestety upływającego czasu nie dam rady pokonać - mówił pobity przez Miguela Romana. Minęło kilkadziesiąt godzin i...
- Byłem po prostu sfrustrowany i powiedziałem rzeczy, jakich w rzeczywistości nie myślę. Emocje wzięły górę. To była ciężka noc, a mi w walce po prostu nie szło. Zrzuciłem to na wiele wojen i wiek, lecz gdy wróciłem do domu i zacząłem to analizować, zrozumiałem, że problemem była też moja waga. Rozpocząłem obóz ze zbyt dużą nadwyżką kilogramów. Nigdy wcześniej nie zaczynałem obozu z takiego pułapu i nigdy nie musiałem aż tyle zbijać. Zamiast więc przygotowywać się do walki, bardziej skupiałem się na zbijaniu kilogramów. Przegrałem tak naprawdę już dzień wcześniej podczas ceremonii ważenia. Nie traktujcie tego jako wymówki, ale boksowałem zbyt rzadko i za dużo musiałem tym razem zbijać. Wiem, że wciąż mogę dawać kibicom dużo lepsze walki niż ta. Jeśli pojawi się więc interesująca oferta w wadze super piórkowej bądź lekkiej, poważnie rozważę kolejne starty - powiedział Salido.
Ukraińcowi jest na to, ażeby pomścić jedyną porażkę, natomiast Salido liczy na sowite wynagrodzenie.
gdyż na obecnym etapie to żaden rywal dla Ukraińca, typowy worek do obijania-rezultat z góry znany.