WOKÓŁ WAGI CIĘŻKIEJ - WYNIKI Z WEEKENDU
W miniony weekend główną atrakcją wagi ciężkiej był powrót Luisa Ortiza, efektowny nokaut w jego wykonaniu, a potem konfrontacja słowna z Deontayem Wilderem. Ale w piątek i sobotę odbyły się również inne ciekawe potyczki w krainie olbrzymów.
Warto na pewno odnotować zawodowy debiut 28-letniego Arslanbeka Machmudowa (1-0, 1 KO), który teraz będzie rozwijać swoją karierę w Kanadzie. Rosjanin już w pierwszej rundzie znokautował Jaime Barajasa (3-2-2, 2 KO).
Dotąd Arnold Gjergjaj (30-2, 22 KO) przegrał tylko z Davidem Haye'em, nic więc dziwnego, że był faworytem w walce z Seanem Turnerem (12-1, 8 KO). Rzeczywistość przyniosła jednak srogą lekcję od niedocenianego Irlandczyka. Gjergjaj leżał na deskach już w drugiej rundzie, a w ósmej padł po raz drugi i został wyliczony do dziesięciu. I warto również wspomnieć o tym, że Turner jedyną porażkę poniósł z rąk naszego twardziela, Kamila Sokołowskiego (4-12-2, 1 KO). Bo choć Kamil nie straszy cyferkami w rekordzie, to już między linami potrafi napsuć sporo krwi...
Na pewno jednym z ciekawszych pięściarzy, który nie otrzymał jeszcze swojej szansy, a teoretycznie mógłby ją wykorzystać, pozostaje blisko dwumetrowy Bogdan Dinu (18-0, 14 KO). Rumun w trzecim starciu zastopował dobrze znanego polskim kibicom Marcelo Luiza Nascimento (18-16, 16 KO).
I na koniec ten największy i najciekawszy. Mogący wkrótce być zagrożeniem dla każdego Iwan Dyczko (3-0, 3 KO) nie dał Carlosowi Sandovalowi (10-15-1, 6 KO) dotrwać choćby do pierwszej przerwy. Inna sprawa, że kazachski olbrzym - na zdjęciu obok, jeśli tylko byłby przygotowany kondycyjnie na dłuższe dystanse, już dziś mógłby rywalizować z najlepszymi. Po co więc walki z takimi przeciwnikami?
do niedawna lubilem tego zjeba, ale już się zrobił nudny :(