BYŁY JUŻ TRENER KOWALIOWA: TO ZŁY CZŁOWIEK, ALE BIJE BARDZO MOCNO
- Ludzie powinni znać prawdę na jego temat i o naszej współpracy - mówi John David Jackson, były już trener Siergieja Kowaliowa (30-2-1, 26 KO). Dawny król wagi półciężkiej po dwóch porażkach z Andre Wardem jutrzejszej nocy stanie przed szansą odzyskania pasa federacji WBO. Musi tylko pokonać Wiaczesława Szabrańskiego (19-1, 16 KO).
- To nie jest miły facet ani dobra osoba. I to był największy problem w naszych relacjach. Chciałem mu pomóc, podobnie jak Don Turner, ale wszystko skończyło się dla nas obu tak jak z jego wcześniejszym trenerem, Abelem Sanchezem. Nadszedł najwyższy czas, by Siergiej spojrzał w końcu na siebie i przyznał, że naprawdę ma problem. Nasza współpraca zakończyła się źle, ale tak naprawdę od samego początku nie układała się zbyt rewelacyjnie i chcę, by ludzie to wiedzieli. Kowaliow nie ma zbyt dużo przyjaciół, a nawet ci, którzy są bliżej niego, również przyznają, że to nie jest dobry człowiek. Wspólnie mamy za sobą kilka wielkich nocy, lecz poza salą treningową nie spędzaliśmy razem czasu. To była zwykła relacja na linii trener-zawodnik. Gdybyśmy mieli lepsze relacje międzyludzkie, osiągnęlibyśmy również lepsze wyniki sportowe. Rozmawiałem z nim o tym, jednak nie było takiej woli z drugiej strony - mówi Jackson.
- Wynik rewanżu z Andre Wardem nie był dla mnie zaskoczeniem. Wiedziałem przed drugą walką, że Siergiej nie będzie w stanie przeciwstawić się mu w półdystansie. Wiedzieliśmy również, że ma kłopoty z przyjmowaniem ciosów na korpus. Być może Ward nie bije najmocniej i najszybciej, doskonale jednak wie jak wykorzystywać swoje atuty, a to właśnie cechuje tych najlepszych zawodników. Zmysł do walki i mądrość ringowa znaczą więcej niż wszystkie inne atuty. Mimo wszystko to my powinniśmy wygrać pierwszy pojedynek. Siergiej był wtedy lepszy, ale Ward ma to do siebie, że analizuje i wyciąga wnioski. Wtedy nasi rywale byli znacznie mocniejsi niż Warda, do tego Andre miał długie przerwy i zdawałem sobie sprawę, że jeśli mamy wygrać, to właśnie za pierwszym razem. Siergiej oddał końcówkę, ale moim zdaniem wygrał wcześniej osiem rund. Nie ma mowy, że to przegraliśmy. Wtedy nas oszukano. Druga walka faworyzowało już Warda - dodał były już szkoleniowiec rosyjskiego bombardiera.
Jutro w nocy przeciwnikiem "Krushera" będzie Wiaczesław Szabrański. W stawce będzie wakujący po Wardzie tytuł WBO.
- Nie wiem za dużo o tym zawodniku, lecz jeśli myśli o sukcesie, powinien na początku zaatakować tułów Kowaliowa. Ward pokazał, co należy robić, choć oczywiście Szabrański nie zbliża się nawet swoim talentem do Warda. Siergiej wciąż ma swoje wielkie atuty, szczególnie wtedy, gdy boksuje w dystansie. No i nikt nie może powiedzieć tak dużo o sile jego ciosu jak właśnie ja. On bije naprawdę bardzo mocno. Szabrański musi zaadaptować się do warunków panujących w ringu, atakować korpus i przeczekać, aż Kowaliow nieco osłabnie - zakończył były mistrz świata dwóch kategorii, obecnie jeden z najlepszych i najbardziej cenionych trenerów.
Frajer. Nie tylko nie był zdziwiony ale jeszcze okazał się kretem i działał na szkodę Sergiusza. Po tym wszystkim co wygaduje ten facet bez honoru (nawet jeśli część z tych rewelacji to prawda to otwarte mówienie o tym jest ciosem poniżej pasa- dokładnie takim jakim załatwił Sergiusza Andre S.O.R Ward) nie mam wątpliwości że plotki jakoby kontaktował się z teamem Warda były jak najbardziej prawdziwe. Ba, zapewne sprzedał parę cennych informacji tym krętaczom. W sumie to pewnie zrobił to z zemsty bardziej niż z chęci wkupienia się w szeregi bo chyba aż tak głupi nie był by zakładać że to mu by się udało.
Skoro takie były między nimi relacje to śmiało można uznać go za osobę działającą na niekorzyść Sergieja podczas przygotowań i samej walki nr 2...
Żenujący facet.
Ta, głównym atutem Warda to byli sędziowie, a nie żadna technika.
Bzdury piszesz. Akurat Kovalev miał prawo narzekać, że go zwalowali. Szczególnie po pierwszej walce. Jakby Ciebie ktoś okradł, to siedziałbys cicho jak frajer, czy domagałbys się sprawiedliwości?
Dostali info by naparzać na dół ile wlezie a że za pozwoleniem sędziego Ward mógł się często i gęsto mylić i mu celownik zjeżdżał to efekt wszyscy widzieli.
Środowisko powinno się wypiąć na tego bobka. Kto chciałby pracować z gościem który przed tak ważną walką będąc główną osobą w narożniku (i tak już pewnie w jakimś stopniu odsuniętą ale dla pozorów zostawioną na świeczniku) stanąć po stronie przeciwnika. Pomijam już fakt że wyjawia on sekrety z "zaplecza" co nigdy nie powinno mieć miejsca. Zresztą długo nie wytrzymał. Zaraz po walce mówił że kiedyś o tym opowie a zaczął sypać momentalnie te "rewelacje".
Straszna postawa.
A co murzyn myślał że mu do wyra wskoczy ... ?
Data: 24-11-2017 18:59:18
W pierwszej walce nic nie wskazywało na to że ciosy na dół będą kluczem do sukcesu Andre. Ward nie wymyślił tej taktyki ot tak nagle- przypadkowo. Ten kret musiał im to polecić
No tak, bo bokser taki jak Andre Ward potrzebował kreta, żeby wpaść na to że ciosy na korpus będą skuteczne w walce z Kowaliowem...
zgodzę się z Black dog i innymi że środowisko bokserów powinno się wypiąć na na niego
Kowaliow może być największym gnojem- boksu nie uprawiają łatwe charaktery.
Trener jest od tego aby trenować a później trzymać gębę na kłódkę.
Powinien mu obic ryja za tego typu teksty.
Jakby byli w seminarium duchownym i kształcili się na księdza można mówić o dobrym człowieku a tu jednak chodzi o mordobicie.
Ward musiał go przekupić.
Jego w ttym robota...