WHYTE: BELLEW TO TCHÓRZ. WSTYD, ŻE NIE CHCE ZE MNĄ WALCZYĆ
Tuż po tym, jak David Haye wycofał się z rewanżowego pojedynku z Tonym Bellew (29-2-1, 17 KO), swój akces do zastąpienia 17 grudnia w ringu "Hayemakera" zgłosił Dillian Whyte (22-1, 16 KO). Obóz "Bombera" z Liverpoolu nie jest jednak takim starciem zainteresowany, co budzi w urodzonym na Jamajce pięściarzu dużą frustrację.
Bellew mówi, że szanse na to, iż wyjdzie do ringu w pierwotnie zaplanowanym terminie są iluzoryczne. Ponadto dodaje, że nie zamierza dawać kibicom "łatwych walk". Zdegustowania tymi słowami pięściarza z Liverpoolu nie kryje Dillian Whyte.
- To wstyd, że Tony Bellew nie chce ze mną walczyć. Mógł zarobić przecież tyle pieniędzy. Sonny Liston czy George Foreman nigdy nie odmawiali takich walk, to samo Muhammad Ali - mówi Whyte.
- Tony Bellew wszystkich rozczarował. Ludzie kupili już bilety i transmisje PPV, a on nie zamierza wychodzić do ringu. Nawet ja jestem nim rozczarowany. Nie wiem, dlaczego on postępuje w ten sposób, uważa się przecież za wojownika. To obrzydliwe - wścieka się pięściarz z numerem jeden w rankingu federacji WBC.
- Wszyscy chyba zapomnieli o tym, że Bellew został znokautowany przez tego karła Adonisa Stevensona, ale nie zamierzam o tym gadać. Ten facet to zwykły tchórz. Jeśli jesteś pięściarzem wagi ciężkiej, to musisz mierzyć się z największymi. Tymczasem on mówi "nie chcę walki z Joshuą ani Wilderem, ale jestem prawdziwym ciężkim". To nie jest odpowiednie nastawienie - twierdzi Dillian Whyte.
Z jednej strony ma rację. Jak HW to HW. Z drugiej, tak nie znoszę tego Whyta, jest tak toporny i prymitywny że Matko Boska.
Ja nadal nie rozumiem po cholerę oglądałem tamtą walkę ;)
Bellew to nie wirtuoz ale czy wytrzymałby coś takiego, to naprawdę zagadka
z kulawym Hayem wygrał ale przeciwnik nieruchawy w dodatku stetryczały i połamany
ponadto ile kasy wygeneruje to starcie, moim zdaniem za mało aby to zrealizować.
Whyte podobnie jak Briggs desperacko ugania się już chyba za każdym znanym nazwiskiem robiąc przy tym z siebie durnia.
Dokładnie tak.
Poza tym, te wszystkie zaczepki prawdziwych ciężkich wobec cruisera (a przez większą część kariery półciężkiego) Bellew są żałosne. Staram się nie zapominać, że pieniądze, prawa biznesu itd., ale trochę wstydu i godności też przydałoby się zachować. Tymczasem nie tylko Whyte, lecz też np. taki drab T. Fury narzuca się T.B. a na liście życzeń umieszcza o prawie 20 cm. niższego i o 2 tony lżejszego weterana (Adamka, też byłego LHW/CW). Niesmak. Przecież ten worek nie musiałby z nimi boksować, po protu położyłby się na jednym czy drugim, lekarz stwierdziłby zgon i finito.
Bellew chce dobrze sprzedać fuksa jakim było wygranie z Haye..