ZNÓW PRZED CZASEM - ARTUR BETERBIJEW NOWYM MISTRZEM IBF
Zgodnie z oczekiwaniami Artur Beterbijew (12-0, 12 KO) wygrał dziś w Kalifornii i zdobył wakujący po Andre Wardzie tytuł mistrza świata wagi półciężkiej federacji IBF.
Naprzeciw świetnego Rosjanina stanął Enrico Koelling (23-2, 6 KO). I wytrzymał dłużej, niż można było przypuszczać. Z drugiej jednak strony od samego początku oddał Rosjaninowi inicjatywę, a wraz z kolejnymi minutami przewaga Artura tylko wzrastała.
Beterbijew przełamał przeciwnika dopiero w połowie ostatniej, dwunastej rundy. Pierwszy nokdaun nastąpił po lewym haku na szczękę. Po liczeniu do ośmiu nowy mistrz trafił jeszcze prawym sierpem w okolice ucha i za drugim razem sędzia już nawet nie liczył, od razu stopując potyczkę.
- Ten facet wyszedł do ringu tylko po to, żeby przetrwać. Dopiąłem swego i spełniłem swoje największe marzenie - powiedział Rosjanin, który po jedenastu odsłonach prowadził na wszystkich kartach 110:99.
- To prawdziwa bestia. W dwunastej rundzie trafił mnie bardzo mocno na korpus. Po tym ciosie uszło ze mnie kompletnie powietrze - przyznał z kolei pokonany.
Beterbijew wyprowadził 322 ciosy, z czego 111 doszło do celu (29%). Liczby rywala to 252/64 (25%).
Nowy champion zarobił za ten pojedynek blisko ćwierć miliona dolarów ($236,250). Koelling dostanie niespełna 80 tysięcy ($78,750).
Biwol fakt talent, ale nie ten ruski yeti ze strony.
Rosjanie na takich mówią "pszek".