BREAZEALE ZASTOPOWAŁ MOLINĘ
Dominic Breazeale (19-1, 17 KO) był faworytem pojedynku z Ericem Moliną (26-5, 19 KO) i co prawda między linami nie błyszczał, ale swoich kibiców nie zawiódł. Pogromca Izu Ugonoha zwyciężył przez RTD w ósmej rundzie i zapewnił sobie kolejne bardzo interesujące potyczki.
Walka nie była porywającym widowiskiem. Od początku to Breazeale wywierał presję, ale ciosów zadawał niewiele, choć Molina był pod tym względem jeszcze mniej wylewny. "Drummer Boy" ograniczył się właściwie wyłącznie do wyczekiwania na jeden kontrujący cios, ale walczący ostrożnie Breazeale doskonale o tym wiedział i nie dawał swojemu przeciwnikowi szansy na celne trafienie.
Dominic był w ringu dość leniwy, ale w ósmym starciu trafił swojego rywala skutecznym prawym sierpowym w okolice czoła. Ten przyklęknął i choć wstał na osiem, to był wyraźnie zraniony. Do końca rundy Breazeale próbował wykończyć robotę, ale Molina dzięki swojemu doświadczeniu dotrwał do gongu kończącego to starcie. I jak się okazało całą walkę, bo do starcia dziewiątego Eric już nie wyszedł.
Przed walką anonsowano, że zwycięzca tej potyczki stanie się obowiązkowym pretendentem do tronu mistrza świata federacji WBC. Mauricio Sulaiman zapewnił jednak, że pojedynek nie miał statusu oficjalnego eliminatora, a wygrany Breazeale "jedynie" znacznie podskoczy w światowym rankingu.