KABAYEL POKONAŁ OSPAŁEGO CHISORĘ I OBRONIŁ PAS EBU
Przez blisko 10 rund to była prawdziwa męka dla widzów. Pół godziny bez jakiejkolwiek istotnej akcji zawodnicy zrekompensowali kibicom dopiero w ostatnich dwóch rundach. Szczególnie ta ostatnia była naprawdę porywająca. Ostatecznie na gali w Monako Agit Kabayel (17-0, 12 KO) zaliczył pierwszy poważny test w karierze, pokonując nieznacznie na punkty niezainteresowanego walką i niezmotywowanego Derecka Chisorę (27-8, 19 KO), który w głupi sposób zamknął sobie drogę do wielkich potyczek, na jakie ciągle liczył.
W pierwszych dwóch starciach Kabayel wykorzystywał przewagę szybkości i lepszą pracę nóg, by utrzymać przeciwnika w bezpiecznym dystansie. Wolno człapiący Chisora nie potrafił się do niego zbliżyć i pruł powietrze lub zwyczajnie nie nadążał na tyle, by móc zaatakować... Od trzeciej rundy Brytyjczyk zaczął nieco się przystosowywać - a może to znudzony Niemiec jeszcze zwolnił, nie czując zagrożenia. Dereck zaczął częściej trafiać i dyktować tempo, ale uderzenia Kabayela były bardziej wyraźne, a jego kontry robiły wrażenie na widzach.
W ringu działo się naprawdę niewiele. Do tego stopnia, że lżejszy na nogach mistrz Europy przestał skakać i zaczął przechadzać się wokół wolnego jak wóz z węglem Chisory. "Del Boy" trafiał od czasu do czasu, ale jego ciosy miały tak mało dynamiki, że nie robiły większego wrażenia na dość przeciętnej szczęce rywala. Dopiero w końcówce doszło do kilku interesujących spięć. Chisora zaczął odrabiać straty, ale było już za późno. Mimo dobrego finiszu i kilku ciekawych wymian w ostatnich minutach, na punkty dwa do remisu (114:114, 115:113, 115:114) wygrał Kabayel, a Dereck mógł mieć pretensje tylko do siebie.
Zwycięski Kabayel obronił po raz pierwszy pas mistrza Europy w wadze ciężkiej, nie można go jednak traktować jako poważnego gracza w królewskiej kategorii, ponieważ - bądźmy szczerzy - przygotowany Chisora powinien z nim sobie bez większych problemów poradzić. Dziś jednak "Del Boy" zawiódł na całej linii i walczył tak, jakby chciał, a nie mógł. Jego rywal bił się natomiast, jakby mógł, ale za bardzo nie chciał.
W efekcie otrzymaliśny nudny pojedynek, po którym nadal nie wiemy zbyt wiele o Kabayelu, potwierdziły się natomiast przypuszczenia, że jeśli Chisora przynajmniej nie rzuca w rywala stołem podczas konferencji prasowej, to niespecjalnie chce mu się bić i nie zamierza przemęczać się na sali. Rzecz w tym, że to mogła być jego ostatnia szansa na zrobienie czegoś poważnego i zarobienie dużych pieniędzy. Z drugiej strony - Dereck sam lub mówić o sobie, że jest jak opryszczka i znienacka wraca, gdy myślisz, że już się jej pozbyłeś...
Mnie walczyć mądrze nie kazano
Wstąpiłem do ringu
Machałem cepami
I co się odjebało
Niemiecko-tureckiego boksera sypią się cepy
Długie, szerokie i wolne - chociaż brak mu krzepy
Sposobu nie znalazłem, biłem się jak prostak
Byle tylko prostemu zadaniu nie sprostać.
No wałek perfekcyjny... ten młody Eubank dostawał cepy przez 4 rundy... i wygrał... śmiech na sali.
dla obiecujących pięściarzy wagi ciężkiej,cóż czas dosięgnie każdego,a właściwie
sprawiedliwość sędziego.
slaba walka, cholernie slaba postawa chizory. plusy kabayela to ruchliwosc, ale w starciu z czolowka nie daje mu zadnych szans. nawet z takim molina polegnie, a dobrze przygotowany adamek go wypunktuje.
Niemiec walczył z Brytyjczykiem buahaha, tak w dzisiejszej Europie wygląda Niemiec i Brytyjczyk.
Hitler i Churchill nie wierzą własnym oczom.
To, że Dereck zjada tego Gita na śniadanie jest oczywiste. Więc dlaczego przegrał?
Na pewnym poziomie nie robi się takich jaj!
Del Boy przybył do Monaco pobawić się z kumplem Tysonem, a przy okazji zlać jakiegoś leszcza. I to się zemściło!
Panowie przyjechali na weekend, dzień przed walką spędzili waląc towar:
https://www.youtube.com/watch?v=WqMOHepSpkU&t=144s
I tyle... Dereck za bardzo zlekceważył rywala, plus towarzystwo Tysona. Teraz pluje sobie w brodę, że dzień wcześniej Cyganowi nie odmówił...
faktycznie, przeoczyłem :)
A cale Swiniary sie dziwuja. :)