MACIEJ SULĘCKI: TO JEST MOJE PIĘĆ MINUT
- Ubzdurałem sobie, że bardzo chcę wojny i sam sobie tą wojnę zrobiłem. Ale cieszę się, bo kibice pamiętają potem takie pojedynki - mówi Maciej Sulęcki (26-0, 10 KO), który w eliminatorze do tronu WBC wagi junior średniej pokonał dziewięć dni temu Jacka Culcaya (22-3, 11 KO).
- To jest moje pięć minut i mam zamiar wykorzystać ten czas. To był półfinał eliminatora i teoretycznie teraz powinienem się zmierzyć z Martirosyanem, choć nie wiadomo, czy do tej walki dojdzie. Być może od razu wyjdę do Charlo, do którego należy pas WBC. Rozpoczynam już treningi, jestem gotowy i czekam tylko na datę - kontynuował popularny "Striczu".
- Ta wizja to jakiś motor napędowy i po raz pierwszy zaraz po walce mam jakiś następny cel. Rozmawiałem już z trenerem Pawłem Kłakiem, wiemy co musimy poprawić i niektóre zaległe lekcje trzeba jeszcze nadrobić. Nie wiadomo kiedy wypadnie wyjazd, ale już od przyszłego tygodnia będę pilnował już powoli tego, co jem. Spodziewam się jednak, że kolejną walkę stoczę dopiero na wiosnę - dodał Sulęcki.
Nie wiem czemu taki niski procent KO, wydaje sie że Maciek umie mocno klepnąc..
dobrze rokuje, pewnie będzie orbitował wokół walk z czołowymi pięściarzami tej kategorii,
a przy dobrych wiatrach, to kto wie...
Dobrze i nie dobrze..Cios w boksie to istotny element rzemiosła..Pytanie czy Striczu ten element posiada..Bo ja mam wrażenie że umie przylozyć ale z tym nokautowaniem to gorzej..