RYWAL WACHA: BĘDĘ MISTRZEM LUDU
- Wach to dla mnie krok naprzód. On przetestuje na pewno mnie i moje umiejętności, choć ja akurat wiem doskonale na co mnie stać - mówi Jarrell Miller (19-0-1, 17 KO), który już za szesnaście dni, 11 listopada w Nassau Coliseum w Uniondale, skrzyżuje rękawice z naszym Mariuszem Wachem (33-2, 17 KO).
- Dam kibicom świetne widowisko i zrobię coś, co robię najlepiej, czyli skopię tyłek kolejnemu przeciwnikowi. Nie odczuwam żadnej presji. Miałem okazję walczyć już przed 30 tysiącami kibiców, więc taki pojedynek to dla mnie po prostu kolejny dzień w biurze. Tym bardziej, że teraz będę w dużo lepszej formie niż w lipcu, gdy pokonałem Geralda Washingtona. Wtedy schodziłem z 330 funtów i na wadze miałem ostatecznie 298. Tym razem nie mam żadnych kłopotów pozaringowych i spodziewam się, że do Wacha wniosę około 275 funtów (125 kg. dop. Redakcja). W przyszłości prawdopodobnie zejdę jeszcze trochę niżej. Wygrana nad Wachem przybliży mnie do walki o mistrzostwo świata, a być może zostanę nawet oficjalnym challengerem. Nie ukrywam, że po najbliższym zwycięstwie, potem chciałbym zaatakować mistrza WBO, Josepha Parkera - mówi "Big Baby", na co dzień bardzo dobry kumpel Adama Kownackiego.
- Ludzie znają doskonale takich zawodników z Brooklynu jak Riddick Bowe, Mike Tyson czy Shannon Briggs. Teraz poznają mnie. Przywrócę blask boksowi, będę mistrzem ludu - zapewnia Miller.
Co do walki to ciekawi mnie czy Wach jeszcze wyciśnie coś z siebie
Chyba że Miller jest szklany...
Wachu .Oby zdrowia wystarczyło ale bij !! Zadawaj ciosy!!
i wcześniej czy później kruszeje, z Mariusza nic się już nie ulepi, za późno na eksperymenty i naukę podstaw.