JOSHUA O KOLEJNEJ WALCE Z WHYTE'EM: DOBREJ BITKI NIE ODMÓWIĘ
Anthony Joshua (19-0, 19 KO) sądzi, że tylko kwestią czasu jest jego kolejna, trzecia już konfrontacja z Dillianem Whyte'em (21-1, 16 KO).
Po dwóch walkach - pierwszej na ringu amatorskim, a drugiej na zawodowym - pomiędzy Anglikami jest remis 1:1. Joshua po raz trzeci chciał zaboksować ze swoim rodakiem już w sobotę, ale ostatecznie zmierzy się z Carlosem Takamem (35-3-1, 27 KO). Podczas tych samych zawodów w Cardiff Whyte skrzyżuje rękawice z Robertem Heleniusem (25-1, 16 KO).
- Dobrze, że walczy na mojej gali, może się dzięki temu pokazać amerykańskiej publiczności i ogólnie większej widowni niż w hali O2. W ten sposób kładziemy grunt pod nasz decydujący pojedynek. Znacie mnie - dobrej bitki nie odmówię. A z Dillianem na pewno będzie dobra. On sprawia, że jest ciekawie na konferencjach prasowych. Póki co cierpliwie czeka na swoją kolej - mówi zunifikowany mistrz IBF i WBA w wadze ciężkiej.
Walka z Takamem będzie dla Joshuy obowiązkową obroną pierwszego z ww. trofeów. Eddie Hearn, który promuje i AJ-a, i Whyte'a, podkreśla, że z tego względu ich starcie nie wchodziło teraz w grę.
- Stracilibyśmy przez to pas IBF. W rankingu najpierw jest Takam, potem Christian Hammer, Jarrell Miller, a dopiero po nich Whyte. Pozbawiono by nas tytułu, a to się mija z celem - oznajmił.
Co ciekawe, rywal, z którym Whyte zaboksuje w sobotę, siedem tygodni temu miał okazję sparować z Joshuą. Fina zachwalał po tych sparingach Rob McCracken, szkoleniowiec mistrza świata. - Dillian to bardzo dobry zawodnik, ale Helenius chce sobie wyrobić nazwisko. Szykuje się naprawdę interesujący pojedynek - powiedział.
Ileż to już razy mówi że "chciał" ale nie "może"
Gdyby naprawdę chciał walczyć z Whyte'em to zwakowałby pas tak jak robiło to wielu innych mistrzów.
A jak nie chce zwakować pasa to niech nie pieprzy w kółko tego samego.
Taki sam kombinator jak Wilder.