JOYCE WYGRYWA W DEBIUCIE, HAYE CHCE DLA NIEGO WALKI O PAS
Anglik Joe Joyce (1-0, 1 KO), który w ubiegłym roku w Rio de Janeiro wywalczył srebrny medal olimpijski w wadze super ciężkiej, udanie zadebiutował na zawodowym ringu. Na gali w Londynie wygrał przez techniczny nokaut w ósmej rundzie ze swoim rodakiem Ianem Lewisonem (12-4-1, 8 KO).
Bardziej doświadczony Lewison od początku miotał mocnymi ciosami, którymi próbował zaskoczyć debiutanta. Ten unikał większości uderzeń i skupiał się na lewym prostym, robiąc użytek ze swoich 198 cm wzrostu. Z czasem jego przewaga rosła coraz bardziej. W czwartej rundzie zdołał zranić przeciwnika, a w kolejnych nie przestawał dominować. W końcu w ósmej posłał go na deski po lewym podbródkowym, na który 36-latek nadział się, gdy sam próbował zaatakować. Lewison szybko wprawdzie się podniósł, ale w ostatniej minucie tego starcia ponownie został zraniony, a nogi zaprowadziły go pod liny, gdzie Joyce chciał wykończyć robotę. Wtedy jednak na ring poleciał ręcznik - narożnik Lewisona poddał swojego pięściarza.
Ponieważ Joyce ma już 32 lata, promujący go David Haye (28-3, 26 KO) nie chce zwlekać i zamierza szybko doprowadzić go do walk mistrzowskich.
- Zaoferowaliśmy Samowi Sextonowi, aby w kolejnej walce boksował z Joyce'em o mistrzostwo Wielkiej Brytanii. Zaproponowałem mu największą wypłatę w jego karierze, ale jak dotąd nie ma odzewu. Złożyliśmy też ofertę Dave'owi Allenowi, by to on dzisiaj walczył z Joe, lecz on wybrał rewanż z Thomasem. Obaj mają jeszcze szansę, aby zmierzyć się z Joyce'em na undercardzie w grudniu - powiedział Haye, który 17 grudnia w Londynie zmierzy się po raz drugi z Tonym Bellew (29-2-1, 19 KO).