MINĘŁO 17 LAT OD SKANDALICZNEJ WALKI GOŁOTY Z TYSONEM
17 lat temu, 20 października 2000 roku w olbrzymiej hali The Palace, w Auburn Hills na przedmieściach Detroit doszło do wydarzeń, po raz kolejny zwracających uwagę bokserskiego świata na dwóch pięściarzy, w których karierach nie brakowało dramatycznych i kontrowersyjnych momentów. Wydarzenia te nadal są przedmiotem gorących dyskusji wśród kibiców zawodowego boksu. Wystarczy wymienić nazwiska głównych bohaterów, aby zrozumieć dlaczego ich spotkanie w ringu elektryzowało wówczas miliony ludzi - byli to Mike Tyson, odbudowujący stopniowo swoją karierę po skandalu z odgryzieniem ucha przeciwnikowi oraz stojący na jego drodze do następnej mistrzowskiej walki Andrzej Gołota. Polak znajdował się w podobnej sytuacji co jego rywal, próbując zatrzeć kolejnymi pojedynkami złe wspomnienia po jego zadziwiającej porażce z Grantem.
Dziś pewnie mało kto już pamięta, że przed tamtą walką Tyson wcale nie był zdecydowanym faworytem, choć oczywiście bardziej spodziewano się jego zwycięstwa. Jednak oczekiwano również, że Gołota, który wówczas miał na koncie tylko jedną "prawdziwą" porażkę z Lewisem i trzy bardziej ze samym sobą niż rywalami, stawi "Bestii" twardy opór. Sam Tyson również nie czuł się zbyt pewnie, o czym napisał niedawno w swojej autobiografii, określając Polaka najbrutalniejszym pięściarzem na świecie. W puli znalazła się znaczna suma pieniędzy na honoraria obu pięściarzy, podobno 10 mln dolarów dla Tysona i 5 mln dla Gołoty, a debiutujący w roli promotora wielki mistrz świata z lat 80. XX w. Thomas Hearns mógł być zadowolony. Walka zapowiadała się jako wielki hit. Natężenie emocji przed starciem dwóch nieobliczalnych, a zarazem znakomitych pięściarzy było rzeczywiście ogromne.
Początek okazał się bardzo typowy dla polskiego zawodnika, który po silnym ciosie Tysona w ostatnich sekundach pierwszego starcia, zapoznał się z deskami. Ale już w drugiej rundzie wydawało się, że Gołota zaczyna panować nad sytuacją, kilka razy wstrząsnął nawet "Żelaznym Mikem". Zresztą w pierwszej rundzie mimo charakterystycznego dla niego usztywnienia, do momentu nokdaunu również radził sobie dość dobrze z furiackimi atakami Tysona. Zapowiadała się zacięta walka, z pewnością wielu z nas, polskich kibiców, którzy ponownie zarwali noc na dawkę adrenaliny serwowaną przez Gołotę, oglądało ten pojedynek na stojąco. I wtedy stało się coś, czego do dziś równie wielu nie potrafi zrozumieć. Andrzej Gołota nie wyszedł do trzeciej rundy i opuścił ring przy akompaniamencie gwizdów i przekleństw, obrzucany przez kibiców zgromadzonych w The Palace plastikowymi kubkami i jedzeniem.
Ogłoszono zwycięstwo Tysona przez TKO, jednak po walce wykryto w organizmie "Bestii" marihuanę i haszysz. W związku z tym po kilku miesiącach Sportowa Komisja Stanu Michigan zmieniła werdykt na "no nontest". Walka oficjalnie "nie odbyła się", ale problem pozostał. Dziś z perspektywy czasu znamy nieco więcej okoliczności tamtej zaskakującej decyzji Gołoty, choć obraz dramatycznych wydarzeń sprzed 17 lat nadal pozostaje niejasny. Jak poinformował lekarz badający go kilka dni po walce, już po powrocie do domu w Chicago, polski pięściarz doznał wstrząśnienia mózgu i złamania kości policzkowej, wywołanego ciosami głowy Tysona, choć prowadzący walkę w ringu sędzia Frank Garza zaprzecza tym informacjom. Według niego nie było żadnej kontuzji, a walka była czysta. Jedna z prób wytłumaczenia zachowania Gołoty opiera się na przypuszczeniu, że Polak zrezygnował z walki czując obrażenia poważnie zagrażające jego zdrowiu, a nawet życiu i nie widząc właściwej reakcji sędziego na faule Tysona. Jak było naprawdę? Pewnie będziemy spierać się o to jeszcze długie lata. Być może Gołota nie znajdujący odpowiedniego wsparcia w osobie swojego trenera Ala Certo, miał żywo w pamięci dramat pięściarza, który występował rok wcześniej podczas gali, na której on walczył z Grantem? Boksujący w wadze junior średniej Stephan Johnson został tamtego wieczoru ciężko znokautowany przez Paula Vadena i zmarł po dwóch tygodniach. Zresztą w dniu walki Gołoty z Tysonem inny pięściarz z USA, Bobby Tomasello, zapadł w śpiączkę po zremisowanej walce w Bostonie i zmarł po pięciu dniach, o czym naturalnie Gołota wtedy nie wiedział.
Jedno jest pewne - po tamtej walce skreślono Gołotę, uznano że to jego definitywny koniec, dziennikarze rzucili się na niego jak hieny, ścigając w szatni jak zranione zwierzę. On pokazał jednak, że można podnieść się z największego upadku, co być może jest fenomenem niezwykłej wprost popularności tego pięściarza, nie tylko w naszym kraju. Każdy przecież przeżywa w życiu wzloty i upadki. Gołota powrócił na ring po trzech latach i jeszcze trzykrotnie stawał do walk o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Dla wielu z nas na zawsze pozostanie mistrzem okradzionym z tytułu w walkach z Byrdem i Ruizem. To właśnie Mike Tyson podczas wizyty w Polsce określił swojego byłego rywala jako dwukrotnego niekoronowanego mistrza świata i można przypuszczać, że nie była to tylko kurtuazja wobec gospodarzy organizujących jego wizytę nad Wisłą. A dla wszystkich polski pięściarz z pewnością pozostanie jednym z najbardziej zadziwiających fenomenów w historii zawodowego boksu. Niewielu podniosłoby się po takim upokorzeniu, jakie stało się udziałem Andrzeja Gołoty dokładnie 17 lat temu.
Ciebie śmieszy a przez większość expertów tamtych czasów Andrew był uważany za gościa, który fizycznie ma absolutnie wszystko żeby dzielic i rządzic HV..psychika to wiadomo..tu juz wszystko zostało powiedziane..
https://www.youtube.com/watch?v=7V9rwuubaks&feature=youtu.be tutaj młodziutki Gołota walący samymi rękami.Nie widziałem jeszcze tak dużego faceta, który bił takie liście nasadami jak Golara. To już wolę cepy Najmana od tych pacanek Gołoty bez żadnej siły.
niektórzy byli małolatami w 2000 roku i być może nie do końca pamiętają te walki jak ktoś ma powyżej 35 roku życia i się intresuję boskem co nieco to te walki powinien pamiętać.
Ja pamiętam jak dzś te walki Gołoty Z Tysonem , czy 3 lata później z Byrdem i Ruizem
Gołota był dobrym technicznie , takie porównanie to nie był zawodnik jak teraz teraz np Charr czy np Browne którego zalicza się do pierwszej 15 tki na świecie którzy są topornii technicznie!
Andrzej miał dobry lewy prosty w prime był szybki , fakt walka z Lewisem w jakiś sposób zastopowała Karierę a to było w 1997 roku po latach wrócił do czołówki też dzięki ze się zwiazał Kingiem i walczył z ówczesnymi mistrzami jak Byrd czy Ruiz nie byli to giganci jak Lewis , Vitalij Hoyfield w prime ale lata 2003 - 2004 ścisła czołówka.
Być może się myle ale czasem mam wrażenie że ze zdecydowana większość tu zalogowanych to goście około w przedziale wieku 23- 25 lat lat co miało w 2000 roku 15-16 czy lat co chodziło z plecaczkiem pełne książek do 8 mej klasy i się wymądrza a w czasach gdy walczyło Gołota byli gówniarzami co mieli gówniane pojecie o boksie
;)..
Vitalij71
Wiekszosć to chyba jednak tego plecaczka z ksiązkami nie nosiło sądząc po niektórych wpisach..Bo o czym może świadczyc porównywanie gołoty do Najmana..Wymienianie tych dwóch nazwisk w jednym zdaniu to juz jest grzech..
Na pewno się mylisz, bo jeśli ktoś miał 16 lat w 2000 roku, to obecnie ma lat 33. Może zamiast oglądać walki bokserskie, trzeba było chodzić z plecaczkiem do szkoły.
Po drugie, Gołota faktycznie nie radził sobie zbyt dobrze w zwarciu i tak jak pisze kolega @Quitschko, zadawał tam niepoprawnie techniczne ciosy sierpowe. Wystarczy sobie przypomnieć z jakimi "asami" (Sanders, Pou'ha) męczył się nasz niedoszły czempion.
Tak, i ja taki wtedy byłem i teraz publicznie przepraszam Andrzeja Gołotę za głupotę. Swoich trzeba wspierać. A jak któregoś ze swoich nie lubimy (jak ja np. Włodarczyka) to bądźmy neutralni i nie komentujmy, a nie stójmy po przeciwnej stronie barykady i życzmy mu źle.
Największy wstyd w historii Polskiego sportu
Twoja ocena Gołoty jest mocno przesadzona.
Gołota miał upadki , ale miał także dobre momenty i dzięki niemu w Polsce pojawiło się zainteresowanie boksem zawodowym.
Oczywiście ,że jest wiele powodów aby Gołotę krytykować i nie tylko za postawę w ringu ale i poza nim.
Np. To że od Kwaśniewskiego dostał żelazny list a w zamian za to miał wpłacić na dom dziecka 10tys USD.
Z listu skorzystał ,ale pieniędzy nigdy nie wpłacił, pomimo ,że dla niego 10 tys to bardzo mała suma.
Ale piszesz chłopie bzdury. Gołota miał akurat mocny cios. Poczytaj sobie choćby wywiady z Grantem, gdzie mówił że ze wszystkich jego przeciwników tylko Lewis bił mocniej od Gołoty. Każdy bokser ma trochę inną technikę wyprowadzania ciosów. Gołota miał takie ułożenie nadgarstków, bo widocznie tak mu było najlepiej. Tak się nauczył i taki był jego styl. Walczył w czasach w których waga ciężka była najmocniejsza w historii i był w czołówce. Porozbijał w ten sposób Bowe, któremu nikt nie mógł dać rady w tamtym czasie. Każdy bokser ma swój styl i bije inaczej. Tyson w każdy cios wsadzał nogi a Lewis już bił z totalnego luzu zupełnie inaczej.
Gołota, to ojciec chrzestny naszego boksu zawodowego, dlatego też nasz boks tak obecnie wygląda.
Nie jest przesadzona, to jest koleś który poddał się 3 razy i raz zwiał z ringu, w sporcie, gdzie jak zostaniesz na stołku, bo masz połamane kości twarzy i przegryziony język, to jesteś obwołany tchórzem do końca życia.
Gdzie mu do Adamka, co wyszedł do walki z rozbitym nosem czy Kowalczyk, co zdobyła złoto z pękniętą stopą.
Mit Gołoty polega na tym, że walczył świeżo po komunie w USA. Wiecie, rodacy spragnieni wielkiego świata, a tu nasz bije się w telewizji.
Zgoda.
Przed Gołotą jedyną walkę zawodową jako pokazała polska telewizja to była walka Ali -Foreman w Konszasie.
Ale Twoja ocena Gołoty jest zbyt surowa.
Trzeba go oceniać z polskiej perspektywy i z oceny możliwości ówczesnego polskiego boksu a nawet całkowicie innej sytuacji jeżli chodzi o wyjazdy do USA [Paszporty leżały na komendzie a nie w kieszeni wyjeżdżającego]
Na pewno nie był to bokser najwyższego światowego formatu [Nie zdobył nawet mistrzostwa świata]
Ale był niezły jak na polskie warunki.
Ale to jest już ocena psychiki i charakteru. Za to faktycznie można go krytykować. Nie jest tajemnicą że pod tym względem Gołota miał problemy. Ale nie można też z tego powodu umniejszać i przekreślać jego umiejętności bokserskich i wyszkolenia technicznego, które były ponad przeciętne. Gołota walczył w czasach w których waga cieżka była bardzo mocna i walczył z najlepszymi. Nie budował rekordu. Walczył 4 razy o pas. A większosć walk które przegrał, przegrał przez psychikę czyli problemy w głowie a nie przez to że był słabszym bokserem. To bardzo istotne w ocenie Gołoty.
Nic mu nie ujmuję umiejętnościom, ale jak napisał @RSC2, na Polskie warunki to był dobry bokser. Tylko i aż na Polskie.
Nie walczył z najlepszymi, z najlepszymi dostawał w głowę.
A 4 mistrzowskie szanse, to zasługa kibiców z Polonii, a nie tego jaki on był. Myślisz, ze dlaczego nagle git przestał być gitem a zaczął turbo patriotą? Albo dlaczego Haymon podpisał tylu naszych?
Posiadał umiejętności, warunki fizyczne ,ale nie posiadł "głowy"
W ogólnej ocenie szansepromotions ma rację. Niczego nie dokonał dla światowego boksu.
Ale miał znaczenie dla boksu polskiego. I za tą zasługą należy go krytykować z umiarem , ale i nie popadać w euforię w wychwalaniu.
Pomimo że nie ma się czym chwalić to na pewno wstydu Polsce nie przyniósł.
W owym czasie rodowici Amerykanie jeżeli potrafili wymienić w owym czasie jakichś Polaków to najczęściej wymieniali trzech.
Jana Pawła II , Wałęsę i właśnie Gołotę.
No cóż, ja to widzę inaczej. Gołota jak na Polskie warunki był bokserem wybitnym, a na światowe dobrym. Chodzi mi oczywiście o Gołote w prime. W tym czasie przegrał tylko z Lennoxem i Tysonem, czyli z dwiema wybitnymi legendami. A dwa razy z Bowe, i raz z Grantem, przegrał tylko przez głupotę, bo był od nich lepszy. Oczywiście można napisać że przegrana to przegrana, ale w przypadku Gołoty trzeba być ignorantem albo hejterem żeby tak napisać.
Ignorantem to trzeba być twierdząc że pięściarz który się poddaje w 10 rundzie po zaliczeniu desek jest lepszy... Gdyby Czakijew po pierwszych deskach z Włodarczykiem uciekł z ringu to też byś powiedział że tak naprawdę to wygrał walkę? Psychika w boksie to podstawa .
To co napisałeś to jest własnie ignorancja i dobrze o tym wiesz, bo pijesz pewnie do walki Gołota-Grant. Włodarczyk Czakijewa zlał niemiłosiernie w końcówce tak, że Czakijew ledwo stał na nogach. Tam były 3 razy deski na przestrzeni kilku minut. A Gołota z Grantem poddał się po pierwszych deskach, nie będąc nawet zmroczonym, stojąc twardo na nogach. Tam nic nie wskazywało na to, że Gołota przegra albo że się podda. A w przypadku Czakijewa już po pierwszych deskach było wiadomo że jest koniec. Tak jak pisałem, ciężko jest dyskutować z ignorantami albo hejterami na temat Gołoty.
Ocena kariery Gołoty.
Każdy ją widzi inaczej.
I każdy ma rację.
Szkoda nawet się odnosić do tego co napisałeś... Przypominasz mi gości którzy po 2 min walki Vitali vs Solis już wiedzieli co by było gdyby kubańczykowi nie rozleciało się kolano. Gołota w końcowych rundach walk z Bowe czy Grantem nie bardzo wiedział gdzie w danym momencie się znajduje i stąd brały się faule i poddawanie walk. Dlatego właśnie nigdy nie został wielkim pięściarzem a co najwyżej dobrym bez papierów na mistrza. I mówię to ja który był jego wielkim fanem i zawsze koszmarnie przeżywał jego porażki.
Włodarczyk vs Czakijew to jest klasyczny przykład wystrzelania się i tam taki koniec po pierwszym nokdaunie Czakijewa był nieunikniony. Czakijew zawalczył jak amator i dał 100% siebie w pierwszych rundach. Myślę że nie tylko ja, ale i większosć osób patrzących wtedy na Czakijewa wiedziała że jest to początek końca. A w przypadku Gołoty nic na to nie wskazywało i mogło być różnie. Gołota boksował z Grantem bardzo mądrze, miał przewagę, miał kondycje, nie był kontuzjowany, a po nokdaunie stał twardo na nogach. Przykład beznadziejny.
2 różne kategorię 2 różnych zawodników 2 różne style dla mnie porównanie średnie akurat Diablo pokazał jaja w tej walce ale głównie przez to że Czakijev narzucił ostre tępo wystrzelał się i min przez to przegrał.
Łatwy do przewidzenia.
Obejrzyj sobie walkę Ray Sugar Leonard- Donny Lalonde .
Zorientujesz się ,że w boksie niczego nie da się przewidzieć
Podałeś przykład jednej walki. Wiadomo że niespodzianki w boksie się zdarzają. Równie dobrze Włodarczyk może dzisiaj jednym ciosem podłączyć i wykończyć Gassijeva. Ale to nie zmienia faktu, że wygrana Rosjanina jest łatwa do przewidzenia. Poza tym, nie o to chodziło w tym o czym pisałem. Chodziło o porównanie walki Czakijewa z Włodarczykiem do walki Gołoty z Grantem, które jest słabe, bo sytuacja Gołoty i Czakijewa w tych walkach była zupełnie inna.
Oczywiście ,że to inne walki.