MAŁE PIĘŚCI: WBSS 168 LBS (TYPY VOL 1)
Woda znowu zaczyna wrzeć. Dzisiaj poznamy trzeciego półfinalistę. Londyn, Wembley Arena, Groves vs Cox. To będzie ostra walka, która może się szybko skończyć. Jamie Cox (znany także jako James Russan) wnosi do ringu reputację bad boya i brudny, agresywny styl. Miał niezłą karierę amatorską (mistrzostwo Anglii w 2005 roku i złoty medal Igrzysk Wspólnoty Narodów w 2006 roku) i zapowiadał się na bardzo dobrego zawodowca, wielu poważnych ludzi w Anglii przepowiadało mu nawet mistrzostwo świata. Dziesięć lat i dwadzieścia cztery walki później brawler ze Swindon dostaje swoją szansę, ale wygląda na to, że jego czas na zawodowy rozwój został w dużej mierze zaprzepaszczony. Problemy z prawem (barowe bójki i oskarżenie o napaść na estońską striptizerkę), kontuzje i słaba jakość rywali - ta kariera od dawna stoi w miejscu. Poza tym mam wrażenie, że Jamie nigdy tak naprawdę nie był talentem światowej klasy. Mimo atutu w postaci odwrotnej pozycji, atakuje w przewidywalny sposób i popełnia spore błędy w obronie. Ewidentnie brakuje mu finezji, choć miewa nieliczne przebłyski - potrafi zaskoczyć mocnym prawym sierpowym i efektownymi kombinacjami dół-góra. Jeżeli zdoła wciągnąć Grovesa na głęboką wodę, może mu sprawić kłopoty, trudno się jednak tego spodziewać. Groves jest dużym ''super średnim'', Cox to naturalny ''junior średni'' lub ''średni''. Co najważniejsze, doświadczenie i umiejętności londyńczyka są na zupełnie innym poziomie. Nieprzypadkowo ''Święty Jerzy'' wybrał właśnie Coxa, którego dobrze niegdyś poznał w czasie wspólnych wyjazdów z kadrą. Moim zdaniem mistrz świata WBA celuje w stosunkowo łatwe KO, kilka zwodów lewą ręką i kończące uderzenie prawym prostym lub lewym sierpowym. Cox prawie w ogóle nie rusza głową i opuszcza ręce podczas ataków. Prawdopodobnie zostanie potężnie skontrowany i wyliczony, możliwe jest również przejście Grovesa do pressingu i nokaut po akcji z doskoku.
Pojedynek z Coxem będzie dla Grovesa rozgrzewką przed półfinałowym starciem z Chrisem Eubankiem Juniorem. Zdecydowanie stawiam tutaj na Eubanka, myślę, że pokaże boks godny miejsca w rankingach P4P i przełamie znakomitego rywala. Od czasu walki z Billie'em Joe Saundersem ''Next Gen'' walczył wprawdzie tylko z zawodnikami, którzy pasują mu stylowo, ale postęp jest widoczny. Młody killer umie już rozkładać siły i nie pozwoli Grovesowi na spokojny boks w rozpoznawczych rundach. Widzieliśmy, jak wyprostowany Czudinow spychał Grovesa na liny, można sobie wyobrazić, co zrobi w takiej sytuacji Eubank. Wydaje mi się zresztą, że nawet jeśli jab mistrza zdoła utrzymać walkę na środku ringu, syn legendy pozwoli mu na przejęcie inicjatywy i wślizgnie się do półdystansu lub zwarcia przy pomocy firmowego uniku, by kontrolować Grovesa barkiem i wybuchowymi kombinacjami. ''Święty Jerzy'' nie będzie mógł dyktować tempa, po kilkunastu zrywach Eubanka zacznie mu powoli brakować paliwa. Styl, który kiedyś wypracował Adam Booth uległ degradacji, Groves marnuje obecnie energię i podejmuje w ringu zbyt ryzykowne wybory, a jego praca nóg straciła płynność. Być może mają na to również wpływ ringowe wojny, zwłaszcza walki z Frochem. Mimo 29 lat londyńczyk nie prezentuje w każdym razie najlepszej formy, w przeciwieństwie do Eubanka.
CZTERY ASY EUBANKA JUNIORA >>>
Kto stanie naprzeciw tej bestii w finale? Cholernie ciężko przewidzieć. Zacznijmy od krótkiej analizy pojedynku Juergena Braehmera z Robertem Brantem. Niemiecki mańkut to według mnie najbardziej wyrafinowany technik w całym turnieju i bokser niedoceniany. Sposób, w jaki zadaje ciosy lewą ręką, to prawdziwy majstersztyk. Niesygnalizowane, swobodne uderzenia na głowę lub korpus są zazwyczaj wyprowadzane z poziomu klatki piersiowej, w nietypowych płaszczyznach. Do tego dochodzi proces przygotowania akcji - pełna drobnych manewrów praca nóg i prawej ręki. Braehmer nie uznaje efekciarstwa, kontroluje tempo z wytrawną precyzją. Kiedy musi, umie odnaleźć się w walce z bliska, choć trzeba przyznać, że nieustanna, inteligentna presja rywala mu nie służy. Długo można jeszcze wymieniać czysto bokserskie zalety Niemca, ale nie zniwelują one upływającego czasu - czarodziej ze Schwerina ma już 38 lat i jest wyraźnie ''past prime''. Wraca po rocznej przerwie i kontuzji, zmieniając kategorię wagową na lżejszą. Ostatni raz walczył w super średniej dekadę temu. Kombinacja wymienionych czynników powoduje, że wątpię w jego zwycięstwo w walce z Robem ''Bravo'' Brantem, czarnym koniem WBSS, który po drafcie był skazywany na porażkę przez bukmacherów (kursy na zwycięstwo w turnieju nawet 40/1).
Kiedy uważniej przyjrzymy się karierze Amerykanina, możemy zobaczyć autentyczny potencjał. Brant zaczął boksować dopiero w wieku 17 lat. Kiedy skończył 20, był już najlepszym ''półciężkim'' w kraju, wygrywał m.in. z Marcusem Browne'em i Thomasem Williamsem. Szybko dostał się do kadry i wziął udział w młodzieżowych mistrzostwach świata w Guadalajarze (2008, porażka w drugiej rundzie turnieju z Niemcem Arturem Schmidtem) i w seniorskim czempionacie w Mediolanie (2009, porażka w drugiej rundzie turnieju z Kubańczykiem Jose Larduetem). Niepowodzenia na arenie międzynarodowej, niezbyt udany epizod w lidze WSB w barwach Memphis Force (dwie porażki po dyskusyjnych werdyktach, przeciwnicy - Ahmed Elbiali i Sijuola Shabazz) i brak kwalifikacji olimpijskiej spowodowały, że zakończył krótką i intensywną karierę amatorską (2007-2012, rekord 102-20), wzmocnił się fizycznie i przeszedł na zawodowstwo. W tej chwili trenuje w Dallas pod okiem Dericka Jamesa, który zasłynął doprowadzeniem do mistrzostwa świata Errolla Spence'a i Jermella Charlo.
Trudno uwierzyć, że ''Bravo'' (rekord zawodowy 22-0, 15 KO, w tym jeden z nokautów roku 2016 w walce z innym prospektem, Decarlo Perezem) boksuje tak krótko. Jest zaawansowany technicznie i z walki na walkę rozwija się coraz lepiej. Widać u niego świetną szybkość i koordynację, mocny i celny jab, silne uderzenie prawą rękę i umiejętność zadawania ciosów w ciągłym ruchu, a przede wszystkim odpowiedzialną i skuteczną obronę. Zobaczymy, jak zachowa się w ringu z zawodnikami światowej klasy, ale niektóre jego kombinacje (np. lewy-prawy-lewy w stylu Kowaliowa), praca nóg i kontry z obu rąk dają obraz naturalnego, wszechstronnego talentu. Jego walkę z Braehmerem widzę następująco: szybsza praca nóg i aktywność w odważnym ataku pozwolą Brantowi na zniwelowanie przewag, które posiada Braehmer. Liczę zwłaszcza na bezpośredni prawy - po zwodzie - łączony z długim lewym sierpowym, jedną z wielu nowych broni w arsenale ''Bravo''. Wierzę, że zwycięży pięściarz bardziej energetyczny, wchodzący w swój prime. Opromieniony zwycięstwem nad Braehmerem stanie w półfinale do walki z Callumem Smithem i wygra z nim wojnę jabów, dając Anglikowi lekcję boksu. Szczegółowy typ na walkę Brant vs Smith opublikuję w części drugiej, po zakończeniu ćwierćfinałów. Tymczasem dziękuję wszystkim uczestnikom konkursu 100 EURO >>>, odpalam malinowego papierosa, kończę na dziś z chłodnymi analizami i czekam na Groves vs Cox. Muszę wypić litr malinowej krwi.