ORTIZ: WILDER TO TCHÓRZ. NIE JESTEM SKOŃCZONY
Luis Ortiz (27-0, 23 KO), w którego organizmie wykryto niedawno dwie niedozwolone substancje, ciągle utrzymuje, że jest niewinny, a mistrzowi WBC w kategorii ciężkiej Deontayowi Wilderowi (38-0, 37 KO) zarzuca, że się go boi.
Kubańczyk miał walczyć z Amerykaninem 4 listopada, ale z powodu pozytywnego wyniku testu antydopingowego w jego miejsce wskoczył Bermane Stiverne (25-2-1, 21 KO).
- Jak dla mnie Wilder jest po prostu tchórzem. Boi się mnie, nie chce ze mną walczyć. Ja byłem gotowy. Rozwaliłbym mu twarz - stwierdził "King Kong".
Ortiz cały czas zapewnia, że niedozwolone substancje to efekt zażywania przez niego leku na nadciśnienie. Teraz zamierza go zmienić na taki, który nie zawiera żadnych substancji zakazanych przez agencję antydopingową VADA. I wierzy, że szansa walki o mistrzostwo wagi ciężkiej w końcu nadejdzie.
- Nie straciłem wiary, nie jestem skończony, jak niektórzy twierdzą - oznajmił.
Tak swoją drogą to trochę tego nie rozmumiem to nie pierwszy raz kiedy Ortiz wpadł... przecież świadomie biorąc doping przed walką wiedział na 100% ze wpadnie znowu więc jaki sens jest nawet kontrakt podpisywać w takich okolicznościach? to samo Povietkin ... nie rozumiem tych gości którzy tak się szprycują i to przed walką o pas mistrza gdzie wiedzą na 100% ze wszystko wyjdzie...
Nie znam się za bardzo na tych rankingach WBC ale to jest koorva żenada na 100% XD
Wciągnij sobie 2 kreski mefedronu to przebiegniesz 10km bez przerwy.
Jeśli koks tak działa to co dopiero sterydy ;p
W czasach John L. Sullivana walczyło się na gołe pieści, dozwolone były rzuty zapaśnicze, a kiedy jakiś bokser był liczony, to ten drugi stał nad nim i mógł go bić od razu kiedy tan wstał z kolan. Walki miały wtedy ponad 70 rund, czyli trwały ponad 2 godziny, a bokserzy potrafili wypić w trakcie walki litr whisky. Takie czasy..
Co do Stiverna jako obowiązkowego pretendenta, to rzeczywiście wygląda to śmiesznie ale myślę że wynika to po prostu z tego że cała czołówka WBC przegrała swoje ostatnie walki. I dzięki temu Stiverne wskoczył na pierwsze miejsce, mimo że stoczył tylko jeden wygrany pojedynek od czasu porażki z Wilderem. Ale mimo wszystko, uważam że rewanż mu się należy, tak jak każdemu byłemu mistrzowi świata.
Ja mam całe "siatki" żył na barkach i nigdy nie brałem sterydów, więc śmiem się nie zgodzic że to od sterydów. Na każdym organizmie inaczej widać żyły, mięśnie itp. na różnych partiach ciała, oto cała filozofia.
I co tu się dziwić Wilderowi. To nie on robi badania, nie on decyduje o tym co wolno a czego nie wolno zażywać. Jakby mój rywal miał we krwi zakazane substancje i wiedziałbym że jest na dopingu, a ja miałbym do stracenia pas i ryzykowałbym pierwszą porażkę to też z takim dopingowiczem nie chciałbym walczyć.
Na dziś Wilder nie udowodnił swojej klasy, bo nie miał z kim, ale odmówić mu nie można, że chciał walczyć z Powietkiem i Ortizem, a tamci wpadli przez doping. Gdyby byli czyści to do tych walk by doszło.