PAWEŁ WIERZBICKI TYM RAZEM NA PUNKTY
Paweł Wierzbicki (3-0, 2 KO) dopisał do swojego rekordu kolejne zwycięstwo, ale to wciąż nie jest to jeszcze to, czego po nim oczekujemy. Bo przecież swego czasu poprzeczkę zawiesił naprawdę wysoko.
Naprzeciw niego stanął dziś Aleksander Niachajczyk (1-1). Białorusin na samym początku rzucił się na "Wierzbę", trochę go w ten sposób zaskoczył, lecz po chwilowym szturmie wszystko wróciło do normy i wielokrotny mistrz naszego kraju przejął inicjatywę. W końcówce drugiej rundy podopieczny Tomasza Potapczyka najpierw trafił mocnym prawym sierpem na górę, poprawił prawym hakiem na korpus i rywal przyklęknął, dając się policzyć do ośmiu.
Potem niestety Paweł niepotrzebnie nastawiał na jedno, nokautujące uderzenie, co wniosło sporo chaosu do jego boksu. W zwarciu kilka razy uderzył też w tył głowy, choć akurat na to sędzia Grzegorz Molenda nie reagował. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść Wierzbickiego 40:35 i dwukrotnie 39:36.
W każdej rundzie regularnie walił w tył głowy , a ślepy sędzia nie reagował.
Dno totalne!!!!
Rywal - salceson z kondycją na 2 rundy (k...a, to jest 27 - letni sportowiec?) też nie pomagał stworzyć widowiska na poziomie. Podejrzewam, że jego sparingpartnerowanie Ustinowowi sprowadza się do imitowania worka przez 1 rundę.