BELLEW: BOKSERZY TACY JAK JA GINĄ W RINGU
Tony Bellew (29-2-1, 19 KO) przyznał, że jest gotowy zostawić dużo zdrowia między linami, byle tylko odnieść zwycięstwo.
- Bokserzy tacy jak ja giną w ringu, bo nie potrafią ustąpić. Kogoś takiego musi ratować sędzia - mówi pięściarz z Liverpoolu.
34-latek zmierzy się 17 grudnia w Londynie po raz drugi ze swoim rodakiem Davidem Haye'em (28-3, 26 KO), którego niespodziewanie pokonał na początku marca.
- On ciągle nie wierzy, że ze mną przegrał. Tak bardzo go wkurzam, że nie jest nawet w stanie na mnie spojrzeć - stwierdził Bellew.
Grudniowy pojedynek może być dla "Bombardiera" jednym z ostatnich w karierze. - Koniec nie jest daleko - nie ukrywa. Możliwe wprawdzie, że stoczy jeszcze kilka walk, choć z góry wykluczył starcie ze zunifikowanym mistrzem wagi ciężkiej, dużo większym Anthonym Joshuą (19-0, 19 KO). - Nawet się do niego nie zbliżam. Chociaż gdybym zaczął wygadywać różne bzdury, mógłbym sobie tę walkę zaklepać - powiedział.
Pierwszy pojedynek z Haye'em stanowił dla Bellew debiut w królewskiej kategorii wagowej. Wcześniej Anglik dzierżył pas WBC w dywizji junior ciężkiej.
"On ciągle nie wierzy, że ze mną przegrał."
Tony, zejdz na ziemie. On z toba WYGRYWAL na wszystkich trzech kartach sedziowskich do momentu calkowitego zerwania sciegna Achillesa a potem walczyl jeszcze kolejne 5 praktycznie bedac unieruchomionym....
Jak ktos powinien sie po tej walce wstydzic to jest to Bellew ktory przez dobre 15 minut nie byl w stanie znokautowac klienta stojacego na jednej nodze a najwiekszym osiagnieciem bylo nie danie sobie urwac glowy w pierwszych rundach.....
Co z tego że wygrywał skoro ostatecznie przegrał? Kontuzja to żadne wytłumaczenie bo to część boksu.
*
*
*
Coś trzeba pisać i jakoś się usprawiedliwiać jak przed walką (który to już raz?) pisze się jakieś bzdety o anihilacji, o tym, że Bellew ma przejebane, że nalany cruiser złoży się po pierwszym strzale, itd. A to sędzia, a to punktowi, a to past prime, itd... zawsze się jakieś usprawiedliwienie znajdzie na pisanie głupot przed walką i próbę wyjścia z twarzą po.
Faktem oczywiście jest, że kontuzja wypaczyła wynik, ale faktem jest również że sam Haye do tej 6 rundy nic wielkiego nie pokazał na tle kogoś kogo miał rozjebać w pył. Był wolny, walił sygnalizowane ciosy, napalał się na KO jak głupi, z kolei Bellew udowodnił, że potrafi przyjąć cios Haye'a, nie boi się wejść w wymianę i wcale nie pęka. Rewanż zapowiada się interesująco, bo dodatkowo Bellew będzie jeszcze bardziej pewny siebie, a i w głowie Haye to upokorzenie z pierwszej walki na pewno zostało.