KRWAWA WOJNA - PARZĘCZEWSKI ZASTOPOWAŁ ADAMKA
Robert Parzęczewski (17-1, 10 KO) i Tomas Adamek (26-15-2, 9 KO) przysporzyli kibicom w Łomiankach, ale i też przed telewizorami, sporo emocji. Bo choć walka była krótka, to emocjonująca i niezwykle krwawa.
Już w połowie pierwszej rundy obaj zderzyli się przypadkowo głowami. Z czoła Czecha poleciała krew. Ale jeszcze gorzej wyglądał Polak. Głębokie rozcięcie nad łukiem brwiowym zalewało mu krew do oka. Mimo tego w drugim starciu "Arab" strzelił prawym krzyżowym, naruszył przeciwnika, dopadł go jeszcze przy linach kilkoma kolejnymi bombami i posłał na deski. Niestety zbytnio się podpalił i sam sobie tym trochę przeszkodził. Doświadczony rywal przetrwał kryzys, by w trzecim oraz czwartym starciu podjąć rękawice i twarde wymiany.
Koniec nastąpił w piątej rundzie. Znów skuteczny prawym krzyżowy eksplodował na szczęce Adamka i zrobił takie spustoszenie, że Czech aż wyleciał poza liny. Co prawda zdołał podnieść się na osiem, lecz sędzia Arek Małek popatrzył mu głęboko w oczy i zatrzymał dalszą rywalizację.
ROBERT PARZĘCZEWSKI: SERWIS SPECJALNY >>>
- Rozcięcie jest głębokie, ale na grudzień będę gotowy - krzyczał jeszcze w ringu pięściarz z Częstochowy.
Pajacowanie,bitka jak pod sklepem.
Pięknie się odkrywał na kontry.
Mam nadzieję ze ustrzeli go ktoś lepszy bo nie lubię takiego pajacowania w ringu.
Ręce opuszczał nieraz jak Szpilka i dostał prawusa na łeb.
Szybszy a chociaż trochę odważniejszy pięściarz by go ustrzelił.
Dla mnie nic specjalnego.