CHISORA ATAKUJE WILDERA: TO KŁAMCA, MIĘCZAK I HAŃBA DLA BOKSU!
Na gali w Liverpoolu przypomniał o sobie kolejny poważny gracz wagi ciężkiej - Dereck Chisora (27-7, 19 KO). Po dziewięciu miesiącach przerwy "Del Boy" rozgrzał się walką z Robertem Filipoviciem (4-3, 3 KO). Brytyjczyk rozkręcał się z rundy na rundę i coraz bardziej bawił się z przeciwnikiem w 5. odsłonie, kiedy pojedynek został przerwany po dwóch mocnych lewych sierpach, na które zrezygnowany Chorwat nie miał odpowiedzi. Sędzia wyprzedził o sekundę narożnik, który zamierzał poddać bezbronnego zawodnika, a wygrana Chisory przez techniczny nokaut stała się faktem. Teraz Derecka czeka walka z mistrzem Europy Agitem Kabayelem (16-0, 12 KO). Do starcia dojdzie 4 listopada w Monte Carlo.
Blisko 34-letni Chisora może potem stanąć do rewanżowej potyczki z Dillianem Whyte'em (21-1, 16 KO), z którym w grudniu ubiegłego roku stoczył kapitalny dwunastorundowy bój. Zwyciężył niejednogłośnie na punkty "Body Snatcher", ale większość obserwatorów była zdania, że to Dereck bardziej zasłużył na wygraną w tamtej dramatycznej wojnie. W obliczu prawdopodobnego wycofania Luisa Ortiza (27-0, 23 KO) z walki o mistrzostwo świata WBC wagi ciężkiej bez rywala zapewne zostanie Deontay Wilder (38-0, 37 KO). Chisora bez ogródek wyraził swoją opinię na temat niepokonanego Amerykanina.
- Posłuchajcie, mówiłem już, że "Bronze Bomber" to kłamca i mięczak. Jest hańbą dla świata boksu. Ze wspaniałego imienia zrobił okropne. Kiedy będzie gotowy pobawić się z dużymi chłopcami, musi do mnie zadzwonić. Jego tytuł nic dla mnie nie znaczy, chcę zabrać jego nieskalany rekord - powiedział Chisora w wywiadzie Sky Sports.
Zresztą on już chyba ma średnio zajawkę na boks. Tyle wojen, tyle przyjętych ciosów. Chłop źle kasę zainwestował czy co?