LINARES NIEJEDNOGŁOŚNIE WYPUNKTOWAŁ CAMPBELLA
Jorge Linares (43-3, 27 KO) pokonał po bardzo wyrównanym pojedynku Luke'a Campbella (17-2, 14 KO), broniąc tym samym tytułu WBA, a także trofeum magazynu "The Ring" w wadze lekkiej. Pojedynek odbył się w hali The Forum na przedmieściach Los Angeles.
Na początku przewagę miał obrońca tytułu, który w drugiej rundzie posłał nawet przeciwnika na deski. Po jego ciosie pod prawym okiem Campbella pękła skóra, ale jego narożnik wykonał świetną roboty, aby zatamować krwawienie.
Campbell zaczął wracać do gry w czwartej rundzie i miał kilka udanych starć w środkowej fazie walki. Końcówka znowu jednak należała do Linaresa. Po dwunastu zaciętych rundach sędziowie punktowali 115-112 i 114-113 dla Linaresa oraz 115-113 dla Campbella.
- Dobrze boksowałem, jestem z siebie zadowolony. To twardy rywal. Ludzie twierdzili, że to będzie łatwa walka, ale nie bez przyczyny Campbell jest mistrzem olimpijskim - powiedział zwycięzca.
Pretendent przyznał, że miał kiepski start, ale sądzi, że później zdołał odrobić straty.
- Padłem na deski i miałem rozcięcie, ale nie byłem zamroczony. Już do końca walki widziałem na to oko podwójnie. Czuję jednak, że potem dominowałem, myślałem, że wygram. To świetny mistrz, nie czułem jednak, aby jego ciosy dochodziły celu, a sam trafiałem go wieloma czystymi uderzeniami - stwierdził.
Według statystyk CompuBox Linares zadał 140 celnych ciosów na 414 wyprowadzonych (skuteczność 34%), podczas gdy Campbell trafił 141 z 524 (27%).
W kolejnym pojedynku Linares być może skrzyżuje rękawice z Miguelem Angelem Garcią (37-0, 30 KO), jednym z najlepszych pięściarzy świata bez podziału na kategorie wagowe. Ostatnią walkę Garcia stoczył wprawdzie w wadze super lekkiej, ale podkreślił, że wróci do lekkiej, jeśli dostanie dobrą ofertę i będzie mógł się zmierzyć z godnym przeciwnikiem.