NIEUDANY REWANŻ - ROMAN GONZALEZ ZNOKAUTOWANY!
Kiedy Wisaksil Wangek (44-4-1, 40 KO) pokonał pół roku temu uważanego przez wielu za lidera zestawień P4P Romana Gonzaleza (46-2, 38 KO), nie doczekał się należytego szacunku, bo werdykt był co najmniej kontrowersyjny. Ale przed momentem wygrał z Nikaraguańczykiem po raz drugi i teraz nikt nie może już kręcić nosem.
Pierwsza runda była jeszcze rozpoznawcza i spokojna, lecz w drugiej do głosu zaczął dochodzić Gonzalez, trafiając kilka razy bezpośrednim prawym krzyżowym. W trzecim starciu zaczął jednak niepotrzebnie się bić z silniejszym Tajem i teraz to champion zaczął spychać faworyta do odwrotu. Gdy pojedynek zaczął nabierać rumieńców, nieoczekiwanie szybko się zakończył.
Wangek wyprowadził cztery słabsze ciosy, po czym wszedł akcją w drugie tempo i wstrzelił się znakomicie prawym sierpowym na szczękę rywala, który chciał uderzyć prawym krzyżowym. Roman padł ciężko na matę, ale zdołał podnieść się na osiem i w myśl zasady "najlepszą obroną jest atak" przyjął wymianę w półdystansie. Trwała ona około pół minuty, aż w końcu Taj znów huknął prawym sierpowym na szczękę i gdy Gonzalez padł bezwładnie na deski, tym razem arbiter Tom Taylor już nawet nie zaczynał odliczać, tylko od razu ogłosił nokaut.
Tym samym niespełna 31-letni Wisaksil obronił po raz pierwszy tytuł mistrza świata wagi super muszej, czy też jak kto woli junior koguciej, według federacji WBC.
Wyłapał 2 razy czysty sierp bijąc prawy na prawy, nic nie widział, nic się nie nauczył. Pewnie wróci jedną kategorię niżej i znów zostanie mistrzem, ale P4P to już do końca kariery nie powącha.
Top P4P?Buhaha.
Tutaj naturalnie silny Wangek jeszcze bardziej wzmocniony suplementacją a Gonzalez już odczuwający skutki poprzedniej potyczki i w za wysokiej kategorii wagowej. Dodatkowo Nikaraguańczyk nie jest zbyt elastyczny w boksowaniu.
Floyd Patterson nie był wybitny bo dwa razy dostał z Sonnym Listonem w pierwszej rundzie?
Gonzalez to pięściarz rewelacyjny kiedy może wywierać presję dlatego niestety jest trochę jednowymiarowy, a tutaj trafił na najgorszego przeciwnika jakiego mógł sobie wyobrazić. Potwornie silny Taj, który nic sobie nie robił z uderzeń Gonzaleza a do tego idzie jeszcze mocniej do przodu. Wynik był oczywisty ale debile którzy mówią że nie jest wybitny niech zaj_bią baranka w ścianę