TONY YOKA POZNAŁ NAZWISKO DRUGIEGO RYWALA
Znakomity Tony Yoka (1-0, 1 KO), mistrz świata i olimpijski w wadze super ciężkiej, wkrótce ma nawiązać do tradycji swoich wielkich poprzedników i powalczyć o najwyższe laury w gronie zawodowców w królewskiej kategorii. Po udanym debiucie, Francuz kolejny bój stoczy 14 października w Paryżu. Właśnie poznał nazwisko rywala.
Yoka od kilku miesięcy trenuje w Kalifornii pod okiem znanego Virgila Huntera. Na początku czerwca wygrał przez nokaut w zaledwie pięć minut, a teraz naprzeciw niego stanie ważący w okolicach 120 kilogramów niezły Amerykanin Jonathan Rice (7-2-1, 4 KO). O wszystkim poinformował Richard Schaefer, promotor Yoki i szef grupy Ringstar Promotions.
Rice notuje serię trzech ciekawych zwycięstw. Z faworyzowanym Yoką spotka się na dystansie sześciu rund.
Francuz sięgnął po złoto olimpijskie w zeszłym roku w Rio. Mistrzem świata został dwa lata temu. Miejcie na niego oko!
Gloryfikowany na tym portalu Izu Ugonoch do niedawna jeszcze bił sie z patałachami z ok 250-300 miejsc z boxreca...
https://www.youtube.com/watch?v=uuSy4wIj1f4 - ładnie śpiewa ten Amerykanin
Naprawdę jak się weźmie pod uwagę okoliczności to cała sprawa jest prostsza matołku :)
Baltazerre większy i wywierał presje, Jakoś RoJ Dżons Dżónior poradził sobie z większym w HW ale zaraz zaraz zacznie się że był wybitny itp.
Moim daniem gówno prawda albo ktoś jest naprawdę dobry i wtedy można taką osobę podziwiać/gloryfikować albo jest do bani i wtedy szkoda słów...
Zresztą co ja tu bedę pisał Steroid dorosły człowieku który zjadłeś zęby na tym sporcie, co by nie zrobił nasz "polak" przegrał/wygrał/połamał sobie ręce to i tak to będzie w najlepszym stylu według użytkowników tego portalu. Pozdrawiam Cię przeserdecznie steroidzie samcu alfa XD
Proponuję dokształcić się w tej materii :)
Zresztą bije od Ciebie dziecięca naiwność (co wcale nie znaczy, że jesteś młody, bo niektórzy są mentalnymi naiwnymi dziećmi do starości i to jest wtedy dopiero dramat) i u Ciebie jest wszystko czarne albo białe: "albo ktoś jest naprawdę dobry i wtedy można taką osobę podziwiać/gloryfikować albo jest do bani i wtedy szkoda słów..."
A Izu jest kimś własnie po środku. Nie jest wybitny, i wcale nie był gloryfikowany, ale jednak pokazał niezłe umiejętności ofensywne i przy mizerii jaką mamy w wadze ciężkiej (w Polsce) wzbudza on pewne nadzieje. Ot i cała tajemnica. Bliższa koszula ciału.